– Boli mnie bardzo to, co się stało. […] Spieprzyliśmy to święto. Zdajemy sobie z tego sprawę – Maciej Dąbrowski nie gryzł się w język na konferencji prasowej po meczu ŁKS-Chrobry.
– Dzisiejsza atmosfera była wspaniała. Boli mnie bardzo to, co się stało, więc nie chciałbym za dużo mówić o tym meczu na gorąco. Spieprzyliśmy to święto. Zdajemy sobie z tego sprawę – powiedział piłkarz, który w drugiej połowie grał z opaską kapitańską na ramieniu.
Zdaniem Dąbrowskiego przyczyną porażki nie było to, że piłkarzy sparaliżowała wyjątkowa atmosfera piątkowego meczu. – Jeśli ktoś jest piłkarzem i przerasta go doping osiemnastu tysięcy ludzi, to nie powinien grać w piłkę. Takie jest moje zdanie. Po to się gra w piłkę, żeby stadion był pełen, żeby przychodzili kibice i żeby można było dawać radość im i dawać radość sobie. Nie chciałbym wypowiadać się za wszystkich, bo nie wiem, co siedzi w głowach chłopaków, ale uważam, że otoczka dzisiejszego meczu nas nie przerosła. Profesjonalnego piłkarza nie może przerastać publika – podkreślił.
Dąbrowski mówił też o tym, jak ważna będzie ta porażka dla końcowego układu tabeli. – Patrzymy w tabelę i wiemy, jaką wagę miał ten mecz. Jest nam bardzo źle, że nie wygraliśmy, zwłaszcza w tej atmosferze, przy pełnym stadionie, przy osiemnastu tysiącach ludzi. Tak to już jest: jeśli nie oddaje się strzałów i nie wykorzystuje stuprocentowych sytuacji, to nie ma szansy, żeby wygrać.
1 Comment
Panie Dąbrowski – ma Pan oczywiście rację, ale to nie 18 tys. widzów sparaliżowało połowę drużyny. Pan i “nie sparaliżowana” część zespołu nie mają ani obowiązku ani potrzeby przepraszać. A. Marciniak w pomeczowej wypowiedzi, dał do zrozumienia kto jest temu wszystkiemu winien i kto powinien przepraszać. On też ma tego dość.