Tłum kibiców Widzewa pożegnał Henricha Ravasa. Fani łódzkiego zespołu zjawili się 11 stycznia w oficjalnym sklepie Widzewa, by po raz ostatni spotkać się z 26-letnim bramkarzem. Jeden z nich postanowił wykorzystać ten moment, by… spróbować zarobić.
Trzeba przyznać, że sporym ukłonem w stronę kibiców ze strony Widzewa było już samo zorganizowanie spotkania z Henrichem Ravasem. To pomysł, który po prostu trzeba chwalić.
Ale to nie wszystko. W klubie postarali się także, by kibice mieli ostatnią okazję zakupić bramkarską koszulkę meczową Heńka z jego autografem. Do sprzedaży trafiło co prawda niewiele, bo kilkadziesiąt sztuk, ale za to w pełnej rozmiarówce. Stroje, co nie jest niespodzianką, zostały wyprzedane w mniej niż godzinę.
CZYTAJ TAKŻE >>> Więcej miejsc na stadionie Widzewa. „Kończymy kompletowanie dokumentacji”
Dla wielu szczęśliwców koszulki z podpisem nowego bramkarza New England Revolution będą pamiątką na lata. Kolejka, która w czwartkowy wieczór ustawiła się pod stadionem Widzewa świadczy o tym, że Ravas, chociaż w Widzewie spędził niecałe dwa lata stał się jedną z ikon reaktywowanego Widzewa i jednocześnie ulubieńcem kibiców klubu z al. Piłsudskiego.
Ale wśród fanów znaleźli się też tacy, którzy postanowili, że i oni spróbują zarobić na transferze bramkarza do USA. Jeszcze w dniu pożegnalnego spotkania z bramkarzem, na jednym z portali z odzieżą pojawiła się koszulka Henricha Ravasa z jego podpisem, którą można było nabyć za 1200 złotych.
Takie zachowanie spotkało się z ostrą krytyką ze strony innych kibiców Widzewa. Komentarz o treści „Zachowanie niedorzeczne…” to jeden z niewielu, który nadał się do cytowania. Oby więc kibic, który postanowił wykorzystać transfer Ravasa do własnego zarobku, szybko się zorientował, że takie zachowanie, najdelikatniej mówiąc, po prostu nie przystoi.
CZYTAJ TAKŻE >>> Henrich Ravas: „Nie wybrałem MLS ze względu na pieniądze”