To nie Kazimierz Moskal jest najbardziej winny. ŁKS gra słabo, bo zawodzą jego liderzy.
ŁKS wygrał tylko dwa mecze z siedmiu możliwych. To mało, ale jeszcze bardziej razi, że przez 630 minut zdołał strzelić cztery gole, w tym jednego z karnego. Beniaminek dokonał trzynastu transferów, przetestował dwa ustawienia… i nadal nie punktuje. Kibice chcą głowy Kazimierza Moskala. A przecież to nie zasłużony trener zawodzi najmocniej. ŁKS-owi brakuje piłkarskiej jakości, a mimo, że sprowadził tylu nowych piłkarzy, to przed sezonem osłabił się kadrowo.
Czytaj także: Wyjątkowa eskorta piłkarzy ŁKS-u.
W pierwszej lidze, ełkaesiacy wygrywali, bo mieli najbardziej solidny środek pomocy. Mateusz Kowalczyk, Michał Trąbka i Mokrzycki stworzyli tercet, który atakował, bronił i do tego rozgrywał piłkę. Gdy ofensywa łodzian popełniała błąd, Kowalczyk odbierał piłkę jeszcze na połowie przeciwnika. Trąbka imponował podaniami prostopadłymi i strzałami z dystansu, a Mokrzycki łączył obronę z atakiem. W tym momencie, balansu w ŁKS-ie nie ma. Engjell Hoti strzelił pięknego gola, ale nadal uczy się ekstraklasy. Jakub Letniowski może wejdzie jeszcze w buty Kowalczyka, ale na razie zrobił to tylko podczas meczu z Pogonią. Mokrzycki to nadal bardzo solidny pomocnik i jeden z niewielu, który nie zawodzi po awansie. Ale sam Mokrzycki meczu nie wygra.
Zawodzą liderzy. Nacho Monsalve zamieszany jest w utratę wszystkich bramek, które strzelono ŁKS-owi, gdy przebywał na boisku. Z tego co można usłyszeć na al. Unii, Hiszpan ma problemy z kolanami, o których głośno się nie mówi. Przez nie, w ekstraklasie, która wybacza zdecydowanie mniej niż pierwsza liga, nie jest w stanie wejść w pojedynek z lepiej przygotowanymi fizycznie napastnikami. W tym sezonie ograli go silniejsi Daniel Szczepan i Kajetan Szmyt.
Pirulo miał być liderem zespołu, zawodnikiem, który udowodni, że poprzedni nieudany pobyt w ekstraklasie wynikał z tego, że jeszcze się aklimatyzował zawodzi chyba najmocniej. W pięciu meczach, które rozegrał wykonał 84 celne podania, z czego tylko 31 (!) do przodu. Tylko dwa razy celnie dośrodkował i sześć razy celnie uderzył na bramkę. Długi okres ochronny najlepszego, pierwszoligowego strzelca w historii ŁKS-u musi wreszcie się skończyć. W tej formie, z tak widocznym brakiem pewności siebie, Hiszpan osłabia zespół. Na jego grę, na pewno ma wpływ to, że nie wyleczył jeszcze urazu, który ciągnie się za nim kilka miesięcy, ale nawet grając z blokadą, w pierwszej lidze dawał z siebie więcej i podejmował lepsze decyzje.
Czytaj także: Trener ŁKS-u: “Musimy się podnieść”.
ŁKS ma doskonałego bramkarza i nieschodzącego poniżej pewnego poziomu Mokrzyckiego. Pozostali zawodnicy, jeszcze nie udowodnili, że należy im się gra w krajowej elicie. Czekamy jeszcze na piłkarzy sprowadzonych w ostatnich tygodniach, ale nawet jeżeli Adrian Małachowski, Anton Fase i Levent Gulen okażą się dobrzy, nadal potrzeba jeszcze sześciu zawodników na poziomie ekstraklasy. Moskal, jak przyznawali eksperci wywalczył awans z ŁKS-em kadrowo słabszym od tego z lat 2020-2022. To najlepszy trener, jaki może w tym momencie prowadzić beniaminka. Warto przypomnieć sobie, co wydarzyło się po ostatnim zwolnieniu zasłużonego piłkarza Wisły. Nie dość, że ŁKS spadł, to jeszcze nie wygrzebał się z ligowego marazmu przez trzy lata. Teraz, prawdopodobnie byłoby tak samo, bo na rynku raczej nie ma trenerów gotowych realizować klubową filozofię.