Pisaliśmy we wtorek tym, że klub z al. Piłsudskiego jest zdecydowany na jeszcze jeden transfer. Potwierdzili to dyrektor sportowy Widzewa, prezes klubu oraz trener Janusz Niedźwiedź. Wszyscy mówili o ofensywnym piłkarzu na pozycję numer 10. W drużynie jest taki piłkarz – Juliusz Letniowski – ale są też oczywiste obawy, czy 24-latek da radę grać na wysokim poziomie przez całą rundę, czy sezon.
Widzew potwierdził transfer, więc ruszyła giełda nazwisk. Wykluczyć można z całą pewnością ofensywnych piłkarzy, takich jak Michał Trąbka, Pirulo, czy Stefana Savić. Każdym z nich Widzew się interesował, w mniejszym lub większy zakresie. Transfery jednak upadły.
Teraz kibice zastanawiają się, kto może być tą tajemniczą „dziesiątką”. Mówi się i pisze m.in. o Danim Ramirezie z Lecha Poznań, chociaż to wydaje się mało realne zważywszy na zarobki Hiszpana, byłego zawodnika m.in. ŁKS-u. Ramirez rzeczywiście może odejść z Lecha, ale chyba najbardziej prawdopodobna jest opcja zagraniczna.
Teraz plotkuje się o Filipie Starzyńskim, środkowym pomocniku Zagłębia Lubin. 31-latek gra w Lubinie od 2016 roku. Można powiedzieć, że swego czasu był nawet gwiazdą Zagłębia. Za kadencji Adama Nawałki był powoływany do reprezentacji Polski. W minionym sezonie Starzyński zagrał w 27 meczach Zagłębia i zdobył 6 goli. Jego kontrakt ważny jest jeszcze przez rok. Tyle że 31-latek nie ma już miejsca w pierwszym składzie. Na inaugurację – w meczu ze Śląskiem Wrocław – wszedł na boisko dopiero po przerwie.
Nie jest tajemnicą, że wielkim fanem talentu Starzyńskiego jest Mateusz Dróżdż. Prezes Widzewa jest bardzo aktywny w sprawach sportowych w klubie. To on sprowadził do klubu Jakuba Sypka reklamując go jako jeden z największych talentów akademii Zagłębia. Tego lata w klubie już padało w Widzewie nazwisko Starzyńskiego.
Oczywiście nazwisko piłkarza, którego chce sprowadzić Widzew, jest wielką tajemnicą. Równie dobrze może być tak, że klub zaskoczy transferem, np. piłkarzem z zagranicy, który nie jest szerzej znany. Tak do Widzewa trafili m.in. Kristoffer Normann Hansen, Martin Kreuzriegler, czy wcześniej Mattia Montini i Fabio Nunes.