Tyle musiało się zmienić, żeby się nic nie zmieniło – Robert Graf pierwszy rok swojej pracy w ŁKS-ie zakończył błędem, którzy popełnili już w przeszłości jego poprzednicy.
ŁKS fatalnie zakończył poprzedni rok. Ełkaesiacy w sześciu ostatnich meczach przegrali cztery razy i tylko dwukrotnie zremisowali. Podsumowaniem nieudanej końcówki roku była porażka 0:2 z Arką Gdynia na stadionie Króla. Już po tym spotkaniu posada trenera Jakuba Dziółki była zagrożona. Wiceprezes ds. sportu ŁKS-u Robert Graf zdecydował się jednak pozostawić na stanowisku Dziółkę, deklarując jednocześnie, że – niezależnie od wyników – trener nie zostanie zwolniony po dwóch pierwszych wiosennych kolejkach. Słowa te były o tyle istotne, że Graf wypowiedział je na oficjalnym spotkaniu z kibicami.
– Jeśli do jakichkolwiek zmian dojdzie, to na pewno dowiecie się o tym przed startem przygotowań do rundy wiosennej. Bez względu na to, jaki będzie scenariusz, to nie przewiduję zwolnienia trenera po dwóch pierwszych kolejkach – zapowiedział wiceprezes dwukrotnego mistrza Polski w grudniu 2024 roku.
Ostatecznie Dziółka został zwolniony… właśnie po dwóch pierwszych wiosennych meczach. Sama decyzja jest zrozumiała – ŁKS po raz ostatni wygrał w październiku, a ostatnią bramkę przed własną publicznością zdobył w połowie września. Drużyna po 21. kolejkach zajmuje dopiero 11 miejsce w tabeli ze stratą sześciu punktów do strefy barażowej. Potencjał zawodników jest jednak zdecydowanie wyższy – wydaje się, że drużynę spokojnie stać na walkę o awans do ekstraklasy.
Z tej perspektywy decyzja o rozstaniu z Dziółką jest zupełnie racjonalna, zwłaszcza że ŁKS cały czas ma problem z tymi samymi elementami. Nie potrafi egzekwować stałych fragmentów gry, gra przewidywalnie, ponadto trener był uparty, nie wprowadzał nowych zawodników i np. przez całą jesienią forsował grę Pirula w środku pola, mimo że gołym okiem było widać, iż Hiszpan nie radzi sobie w tej roli.
Z drugiej strony, dlaczego w takim razie ta decyzja została podjęta tak późno? Gdyby ŁKS rozstał się z trenerem w grudniu, to nowy szkoleniowiec mógłby przepracować z zawodnikami cały zimowy obóz przygotowawczy i dobrze przygotować zespół do wiosennej części rozgrywek. A tak po prostu zmarnowano całą zimą, pozostawiając na stanowisku trenera, który tydzień po rozpoczęciu rundy wiosennej został zwolniony.
Warto jednak zaznaczyć, że to nie pierwsza tego typu sytuacja w ostatnich latach. W poprzednim sezonie Piotr Stokowiec został pożegnany po dwóch pierwszych wiosennych starciach, tak samo jak Kibu Vicuna dwa lata wcześniej. W 2021 roku Wojciech Stawowy odszedł po czterech spotkaniach.
Wydawało się, że Robert Graf wyciągnie wnioski z błędów popełnianych przez poprzedników – Krzysztofa Przytułę i Janusza Dziedzica – a, przynajmniej jeśli chodzi o spóźnione zwolnienie trenera, zachował się tak samo jak oni.
Rozstanie się z Dziółką stanowi więc bardzo negatywne podsumowanie pierwszych 12 miesięcy pracy Grafa w klubie z al. Unii 2. Nie dość, że były dyrektor sportowy Rakowa Częstochowa zatrudnił trenera, z którym pożegnał się osiem miesięcy później, to zrobił to zdecydowanie zbyt późno, przez co ŁKS tak naprawdę stracił całą zimę, którą można było spożytkować na wkomponowanie nowych graczy już pod wodzą innego szkoleniowca.