Montini trafił do Widzewa w sierpniu ubiegłego roku, po to, by wzmocnić atak drużyny. Nie był jednak w pełni gotowy do gry, więc jesień nie była w jego wykonaniu najlepsza. Zagrał w dziewięciu meczach i zdobył dwa gole. Trzeciego dołożył w Fortuna Pucharze Polski. W klubie liczyli (kibice na pewno też), że wiosna będzie należała do niego.
Niestety – jak sugerowali w Widzewie – Włoch nie wrócił z urlopu w dobrej formie. Podczas przygotowań miało już być dobrze, ale niestety nie było. 30-latek wyszedł w pierwszym składzie w meczu z Arką Gdynia (2:5) i zawiódł, jak cała drużyna. I to był jego ostatni występ w Widzewie.
Później stracił miejsce w składzie, a potem doznał kontuzji. Stało się to w marcu po zderzeniu na treningu z Konradem Reszką. Obaj nabawili się wtedy poważnych urazów. W przypadku Włocha była to kontuzja wiązadła pobocznego. Klub informował wtedy o trzytygodniowej przerwie, ale ta trwa do dzisiaj.
– Mattia przeszedł dodatkowe badania. Wychodzi na to, że wszystko goi się bardzo dobrze, ale nie zdąży wrócić na boisko w tym sezonie – przekazał trener Widzewa Janusz Niedźwiedź.
Nie wiadomo, co dalej z Montinim w drużynie z al. Piłsudskiego. Teoretycznie w niej zostaje. W sierpniu ubiegłego roku podpisał z Widzewem dwuletnią umowę z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.