Jak już informowaliśmy na łamach ŁS, w jednej z akcji czwartego seta wtorkowego meczu ćwierćfinałowego PGE Skry z Indykpolem AZS Olsztyn, Bieniek zderzył się z kolegą z drużyny. Choć został na boisku, to po kilku akcjach poprosił o zmianę ze względu na ból żeber. Ostatecznie do końca meczu zastąpił go Sebastian Adamczyk.
Wstępnie wydawało się, że Bieniek ma mocno zbite żebra, ale nie są pęknięte. Taka diagnoza oznaczała, że prawdopodobnie mógłby wziąć udział w półfinale.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wielkie emocje w Hali Energia. PGE Skra w półfinale
Niestety, po szczegółowych badaniach okazało się, że środkowy PGE Skry ma pęknięte dwa żebra. Według lekarzy, powrót do treningów po takiej kontuzji trwa od czterech do sześciu tygodni. Bieniek od razu rozpoczął leczenie, ale sztab szkoleniowy zdecydował, że środkowy pojedzie z drużyną do Jastrzębia-Zdroju, gdzie w sobotę bełchatowianie zmierzą się z Jastrzębskim Węglem w półfinale mistrzostw Polski.
– Chcę jak najszybciej wrócić do zespołu, by pomóc w walce o medal mistrzostw Polski. Czuję się w miarę dobrze, ale decyzja o tym czy zagram w najbliższym meczu, będzie należała do sztabu medycznego PGE Skry. Zapewne dowiemy się tego przed samym spotkaniem – mówi Bieniek.
Początek sobotniego meczu o godz. 17.30. Rewanż zaplanowano na wtorek (20.30) w hali Energia. Ewentualne trzecie spotkanie odbędzie się 30 kwietnia w Jastrzębiu-Zdroju.