Koszykarze ŁKS-u Coolpack przegrali z jednym z bezpośrednich rywali w walce o zwycięstwo w grupie A II ligi. To potknięcie kosztować ich będzie niemal na pewno spadek na trzecie miejsce w tabeli.
Zawodnicy Jarosława Krysiewicza byli do tej pory seryjnymi zwycięzcami – w trzynastu wcześniejszych meczach zaliczyli zaledwie jedną porażkę i pewnie przewodzili ligowej stawce. Rywalizacja na trzecim poziomie rozgrywkowym jest jednak specyficzna – różnica w poziomie gry między kilkoma czołowymi zespołami a resztą ligi jest bardzo wyraźna. Ełkaesiacy radzą sobie z większością rywali bez większych problemów, ale o losach sezonu zasadniczego rozstrzyga kilka meczów pomiędzy najsilniejszymi drużynami ligi. A walczyć jest o co, bo mistrzowie grupy A rozgrywać będą decydujące o awansie mecze fazy play-off na własnym parkiecie, a to atut nie do przecenienia.
Jeden z meczów o takim właśnie, znacznie większym niż zwykle ciężarze gatunkowym Biało-Czerwono-Biali rozegrali w niedzielę w Gnieźnie. Mierzyli się z miejscowym Sklepem Polskim MKK, który we wcześniejszych meczach znalazł pogromców tylko dwukrotnie. Ełkaesiacy grali w mocno osłabionym składzie – zabrakło kapitana i drugiego najlepszego strzelca drużyny, Norberta Kulona, a także Jakuba Karwowskiego i Jakuba Zaparta. Te nieobecności odcisnęły piętno na grze zespołu – już po pięciu minutach ełkaesiacy przegrywali 14:5 i musieli gonić gospodarzy. Udało się to w drugiej kwarcie, którą zakończyli z jednopunktowym prowadzeniem. Po wyrównanej trzeciej części gry jasne było, że o zwycięstwie zadecyduje to, kto zachowa więcej sił, koncentracji i zimnej krwi w końcówce. W niej zdecydowanie lepsi okazali się zaś gnieźnianie, którzy bezlitośnie wykorzystywali błędy ełkaesiaków i wykonywali z chirurgiczną precyzją rzuty z dystansu. Gdy wybrzmiała końcowa syrena, na tablicy wyników widniał rezultat 70:64.
To, że Biało-Czerwono-Biali zajmują wciąż fotel lidera grupy A II ligi zawdzięczają tylko temu, że ich najgroźniejsi rywale rozegrali o jeden mecz mniej. Po nadrobieniu ligowych zaległości zespoły z Inowrocławia i Torunia niemal na pewno ich wyprzedzą i zajmą dwa czołowe miejsca. Aby powalczyć o tytuł mistrzów grupy A II ligi, koszykarze Jarosława Krysiewicza muszą więc odgryźć się bezpośrednim konkurentom w walce o czołowe lokaty w meczach rewanżowych (będą je rozgrywać już po przerwie świąteczno-noworocznej).
W tej rundzie czeka ich już tylko starcie z plasującą się w dolnej połowie tabeli Enea Astorią Bydgoszcz (początek meczu w Zatoce Sportu PŁ w sobotę 9 grudnia o 17:45).