Przez 71 minut Widzew grał jak równy z równym z ćwierćfinalistą Ligi Konfederacji. Taka drużyna jak Lech Poznań błędów nie wybacza, a na jej tle wyraźnie wychodzą braki i niedoskonałości.
Tym razem nie pomógł drużynie, bo wpuścił wszystko, co leciało w bramkę. Przy straconych golach błędów nie popełnił, jednak od bramkarza trzeba oczekiwać, żeby coś obronił. Tak, jak Ravas w kilku wiosennych spotkaniach.
W relacji z meczu napisaliśmy [TUTAJ]: najpierw zawstydził graczy ofensywnych znakomitą asystą do Pawłowskiego, by dwie minuty później nie upilnować Filipa Marchwińskiego przy pierwszym straconym golu. Poza tym grał dobrze, ale o wyniku w meczach z takimi rywalami jak Lech decydują szczegóły.
Do 72. minuty profesor. Jak mówią piłkarze, nakrył Filipa Szymczaka czapką. Przy wyrównującym golu mógł zachować się lepiej. W sumie jednak pozytywny występ.
Bardzo dobry występ. Nie przegrał chyba żadnego pojedynku z przeciwnikami, miał znaczący udział przy golu dla Widzewa.
Do momentu straty drugiego gola grał w swoim stylu – poprawnie aż do bólu. Ale piłka nożna jest brutalna – jedna pomyłka zdecydowała o porażce i ocenie. Tłumaczy go trochę to, że wiosną ograny raczej nie jest…
Najlepszy zawodnik na boisku. Harował od bramki do bramki, odbierał piłki, przerywał akcje, zaczynał akcje. Szkoda, że czasami koledzy za nim nie nadążali.
Trzeci raz zagrał od początku meczu i był to najlepszy występ. Chwilami błyskotliwy, ale i beztroski. Pokazał, że zasługuje, by na niego stawiać. Jeden z nielicznych widzewiaków potrafiących zrobić różnicę indywidualną akcją.
Człowiek od łatania dziur nie zawiódł, ale i nie pokazał nic ponad solidność. A na takiego rywala jak Lech, solidność to trochę za mało.
Jest szybki, potrafi wygrać pojedynki jeden na jednego, piłka go szuka… Ale w piłkarsko jest słaby, o czym przekonaliśmy się w kilku sytuacjach, które można było zamienić na dobre okazje, a Terpiłowski je zmarnował. Największy problem w tym, że mimo swoich niedoskonałości, jest najlepszym młodzieżowcem w Widzewie nie ma z kim rywalizować.
Nic nie dał drużynie oprócz waleczności i zaangażowania. Od takiego zawodnika trzeba wymagać więcej niż bieganie i walka. Z drugiej strony, patrząc jak bezradnie rozkłada ręce, bo będąc na dobrej pozycji nie dostaje podań, zwyczajnie go żal i nie dziwi jego frustracja.
Starał się bardzo. Długo był jedynym widzewiakiem, który próbował strzałów, lecz brakowało mu szczęścia. W takiej drużynie jak Lech też by się sprawdził, co pokazał w 71. min, kiedy doszedł do jedynej okazji i ją wykorzystał. Szkoda, że bez efektu w postaci punktów
Powinniśmy napisać, że grał za krótko, by go ocenić. Ale zrobimy wyjątek, bo kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko w swoim stylu stracił piłkę przed własnym polem karnym, co skończyło się drugim golem dla Lecha. Chyba już jego najwięksi wyznawcy tracą wiarę, że Letniowski kiedyś pomoże Widzewowi.
Kristoffer Hansen, Martin Kreuzriegler, Andrejs Ciganiks, Jakub Sypek – grali za krótko, by ich ocenić. Nad Sypkiem nie chcemy się już znęcać, bo przez kilka minut gry zdążył mocno zirytować Janusza Niedźwiedzia, zazwyczaj spokojnie reagującego na zagrania swoich podopiecznych.
1 Comment
Chciałbym napisać, że Letniowski powinien sobie pograć w rezerwach, ale boję się, że może to oznaczać brak awansu drużyny.