Wygrać mógł tylko jeden zawodnik – bramkarz, który robił co do niego należy. I to chyba mówi wszystko o Widzewie 2020/2021.
Prezentowaliśmy niedawno listę piłkarzy, którzy w minionym sezonie zawiedli w Widzewie. Miała aż 16 pozycji, a jeszcze pewnie kogoś udałoby się tam wcisnąć. Tamta lista była negatywna, ta jest optymistyczna, chociaż musimy od razu zaznaczyć, że znalezienie się na niej wcale nie musi oznaczać, że ktoś ma za sobą świetny czy bardzo dobry sezon. Takich piłkarzy – z racji klapy jaka się wydarzyła – tak naprawdę w Widzewie nie ma. Może poza jednym, dwoma wyjątkami.
Na liście graczy, którzy nie zawiedli, są głównie piłkarze, którzy mieli dobre okresy gry, mecze. Jest nim np. Bartłomiej Poczobut (chociaż nisko), bo miał dobrą wiosnę. Dobrą, jak na niego, bo jesteśmy dość wybredni i tak naprawdę mamy nieco inne od wielu kibiców wyobrażenie dobrego defensywnego pomocnika. Podanie do przodu (celne!), to nie powinien być fajerwerk. Ale dość tłumaczenia – oto nasza lista.
10. Daniel Tanżyna
Dla niektórych może to zaskoczenie, że „Dixon” jest na tej liście. Jesienią zawalał, robił naprawdę fatalne błędy. Ale chyba wziął się za siebie i wiosnę miał naprawdę dobrą. Nie tylko przestał zawalać gole, ale też wiele razy uchronił zespół przed ich stratą. Zostaje w Widzewie. Przydałby się ktoś lepszy od niego do środka obrony, ale zdaje się nam, że to zmobilizowałoby Tanżynę do jeszcze większej walki o skład i jeszcze lepszą grę.
9. Bartłomiej Poczobut
Wspomniany „Poczo”, odchodzi z Widzewa. Jak go zapamiętamy? Z jesieni jako zapalnika, któremu raz się chciało, a innym razem chciało się za bardzo i ćwiczył na rywalach wślizgi, a z wiosny jako niezłego defensywnego pomocnika, który odbierał piłkę rywalom, oddawał ją kolegom i wykreował się na lidera Widzewa. Lidera typowej drużyny środka tabeli i taki właśnie jest Poczobut. Średniak. Czyli nie zawiódł.
8. Karol Czubak
Dwa gole w 16 występach, to nie jest dobry wynik, jak na napastnika. Ale 21-latek zagrał tylko niewiele ponad 500 minut, czyli coś koło 5 i pół meczu. Inni, gorsi od niego, dostawali kredyt zaufania, a on nie. Gdyby grał więcej, to naszym zdaniem, miałby tych goli znacznie więcej, bo piłka go szuka w polu karnym. Czubak szuka też kolegów – kilka jego świetnych podań z końcówki sezonu zrobiło na nas wrażenie. Dajcie mu po prostu grać.
7. Filip Becht
Lewy obrońca, który musiał walczyć o miejsce w składzie z prawonożnym rywalem i piłkarzem ściągniętym z innego klubu. A tak naprawdę, był lepszy od nich. Nie był piłkarzem wybitnym, ale nie zawalał goli, jak koledzy. Warto dawać szansę 19-latkowi, który przecież jest wychowankiem Widzewa.
6. Marek Hanousek
Przyszedł zimą i oczekiwania były wielkie. Kibice liczyli, że będzie rozgrywającym z prawdziwego zdarzenia. No cóż, nie był, ale z każdym meczem było lepiej. Czech ma to coś, widać, jak porusza się po boisku, jak zmienia kierunek biegu, jak szuka okazji do podań, jak w końcu zagrywa prostopadle. Wciąż jest tego za mało, ale jest. Początki miał gorsze, bo chyba był ustawiony zbyt defensywnie, a poza tym był po chorobie. Koniec był OK, ale w przyszłym sezonie musi być już bardzo OK. To możliwe.
5. Michael Ameyaw
Żałujemy, że nie będzie go już w Widzewie, bo ma duży potencjał, a jego atutem wciąż jest wiek. Jesień miał słabą, wiosnę już znacznie lepszą, chociaż my się nie zachłysnęliśmy. Ale, czy nas zawiódł? Wyróżniał się na tle słabych kolegów, a to już coś. No i został zauważony przez menedżerów i kluby ekstraklasy. Efektem jest kontrakt z Piastem Gliwice.
4. Patryk Mucha
Nie jest to naszym zdaniem piłkarz bardzo dobry, ale z racji wieku (23 lata) wciąż może się nim stać. Pewnie nie stanie się liderem drugiej linii, ale bardzo przydatnym pomocnikiem lidera może być jak najbardziej. Potrafi grać w defensywie i potrafi zrobić coś z przodu, choćby zdobyć gola. W tym sezonie zdobył ich cztery, w tym piękną w meczu z GKS-em Bełchatów. Mucha ma potencjał na jeszcze lepsze granie i wierzymy, że wystrzeli w nowym sezonie.
3. Przemysław Kita
Mieliśmy z nim pewien problem, bo przecież z powodu rehabilitacji i kontuzji rozegrał ledwie 7 meczów. W dodatku nie strzelił w nich bramki. Ale przecież wszyscy wiedzą, jak ważny był to piłkarz dla ofensywny Widzewa, jak napędzał ataki i absorbował obrońców rywali. Bez niego wszystko się rozleciało, co potwierdzają wyniki i statystyki. Gdy Kita grał było dobrze, gdy go brakowało, było źle.
2. Krystian Nowak
Możecie oczywiście dyskutować na naszymi wyborami. Nam Nowak się podobał – głównie za solidność, bo przez cały sezon nie schodził poniżej pewnego dobrego poziomu. Chcielibyśmy, by częściej wyprowadzał piłkę, by podłączał się do akcji ofensywnych, by strzelał gole po stałych fragmentach gry. Może w nowym sezonie się to wszystko spełni. Za ten, który za nami, po prostu doceniamy Nowaka za równą formę.
1. Jakub Wrąbel
Nie było wyjścia. Wrąbel musiał wygrać, chociaż rozegrał w Widzewie tylko jedną rundę. Zaliczył jednak świetne, bardzo dobre i dobre występy. Niejednokrotnie ratował drużynę z opałów. Ktoś powie, że tak naprawdę robił, co do niego należało, ale w Widzewie w tym sezonie, to nie było przecież czymś normalnym. Wrąbel rzeczywiście zrobił, co do niego należało. I brawo chłopaku za to.
Są oczywiście piłkarze, których nie umieściliśmy na żadnej z dwóch list. To choćby Merveille Fundambu. Bo czy zawiódł? Czy nie zawiódł? Nie wiemy. Początek miał bardzo fajny. Potem było gorzej, ale chyba nie tylko z winy Kongijczyka, ale też całego sztabu trenerskiego. Baw się „Fundi” na boisku gdzie indziej, może tam ci się powiedzie.