Jak ŁKS jedyny raz w historii pokonał na wyjeździe Arkę Gdynia?
Łódzki Klub Sportowy pierwszy mecz nowego sezonu pierwszej ligi rozegra z Arką Gdynia, na stadionie rywala. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie dla łodzian. Arka bardzo solidnie wzmocniła się w trakcie letniego okienka transferowego i jest jednym z głównych faworytów w walce o awans do ekstraklasy w sezonie 2024/25. A dla ŁKS-u będzie to pierwszy mecz pod wodzą nowego trenera i po rewolucji kadrowej, do której doszło w ostatnich tygodniach.
Historia również nie przemawia za “Rycerzami Wiosny”. ŁKS tylko jeden raz w historii wygrał na wyjeździe z żółto-niebieskimi. Jak wyglądało to spotkanie?
Sezon 2020/21 był słodko-gorzki dla ŁKS-u. W pierwszych miesiącach rozgrywek “Rycerze Wiosny” grali bardzo dobrze. Trzynaście otwierających sezon kolejek to tylko jedna porażka Łódzkiego Klubu Sportowego. Potem wszystko się jednak posypało, co sprawiło, że najpierw zwolniony został Wojciech Stawowy, a potem – po zaledwie trzech miesiącach pracy – Ireneusz Mamrot. Sezon musiał ratować dotychczasowy asystent Marcin Pogorzała. Dzięki czterem punktom zdobytym w dwóch ostatnich kolejkach sezonu łodzianie finalnie zajęli piąte miejsce w tabeli i dostali się do baraży.
Skład bez kombinacji
Ich pozycja wyjściowa nie była łatwa – żeby wejść do finału musieli pokonać czwartą Arkę Gdynia i to na stadionie rywala. To zadanie wydawało się o tyle trudne, że ełkesiacy przed tym meczem ani razu nie wygrali na stadionie w Gdyni i strzelili na nim tylko trzy gole. Te statystyki nie napawały optymizmem kibiców ŁKS-u przed spotkaniem.
W związku z powyższym Pogorzała nie silił się na jakieś kombinacje przy wyborze podstawowego składu, choć trzeba przyznać, że młody szkoleniowiec dokonał kilku odważnych decyzji. Posadził na ławce chociażby Mikkela Rygaarda czy Jakuba Tosika, co pokazywało, że Pogorzała nie dawał nikomu miejsce w zespole za nazwisko lub wcześniejsze dokonania. Liczyła się tylko aktualna forma. Takim składem ŁKS wyszedł na tamten mecz:
Malarz – Klimczak, Marciniak, Moros, Dankowski – Rozwandowicz, Trąbka, Dominguez – Gryszkiewicz, Ricardinho, Pirulo.
Przewaga Arki i… gol Pirulo
Arka od początku dominowała. Gospodarze wspierani przez głośny doping kilku tysięcy swoich fanów starali się jak najszybciej wyjść na prowadzenie. To spowodowało, że goście wyglądali na stremowanych, co próbowali wykorzystać przeciwnicy. Na szczęście dla ŁKS-u arkowcy byli tego dnia skrajnie nieskuteczni. Trzeba jednak przyznać też, że Arka nie zdobyła co najmniej jednej bramki za sprawą znakomicie dysponowanego w bramce Arkadiusza Malarza. Pobyt 44-latka w ŁKS-ie całościowo chyba nie spełnił oczekiwań kibiców oraz działaczy, ale akurat z Arką Malarz bronił jak w transie i kilkukrotnie uratował ŁKS przed stratą gola. Co ważne, doświadczony bramkarz już w pierwszej połowie nabawił się kontuzji, ale mimo jej dograł spotkanie do końca. Było to zachowanie godne prawdziwego lidera.
ŁKS przetrwał kolejne ataki rywala i w 64. minucie wyszedł na prowadzenie za sprawą gola Pirulo. Hiszpan oddał przepiękny strzał zza pola karnego Arki. Piłka podkręcona przez skrzydłowego przeleciała obok ręki bramkarza Daniela Kajzera i wpadła tuż przy lewym słupku bramki gospodarzy. I mimo że gospodarze jeszcze próbowali coś wskórać po straconej bramce, to finalnie te starania niczego nie przyniosły i to biało-czerwono-biali mogli się cieszyć z awansu do finału baraży o ekstraklasę.
Chłodna głowa i opanowanie
Pogorzała zdecydowanie miał rację, mówiąc po meczu o tym, że jego podopieczni wygrali to starcie m.in. poprzez nieustanną cierpliwość, spokój i wiarę w siebie. ŁKS przez większość meczu musiał czekać na tę jedną dobrą okazję, a gdy takowa się nadarzyła, to po prostu ją wykorzystał. Chłodna głowa była rzeczą, której – w przeciwieństwie do Arki – akurat tego dnia ełkaesiakom nie zabrakło.
– Pokazaliśmy po raz kolejny, że nie jesteśmy zespołem tylko na dobre czasy, na dobre momenty, na mecze, w których jesteśmy zdecydowanie lepsi, w których dominujemy. Jesteśmy drużyną z charakterem, która idzie po swoje, niezależnie od tego jaka sytuacja jest na boisku, w danych fragmentach. Zawodnicy pokazali, że nie tylko są świetnymi piłkarzami, ale też mają wielkie serca – powiedział po spotkaniu trener Pogorzała.
– Co było kluczem do wygranej? Cierpliwość, spokój, wiara w siebie do końca, niezależnie od momentu, w jakim się znajdowaliśmy – zakończył.
Opanowanie oraz spokój w grze mogą być bardzo ważne dla ŁKS-u także w poniedziałkowy wieczór. Bardzo możliwe, że Arka, podobnie jak w ostatnim przegranym meczu ze Stalą Rzeszów, od początku spotkania rzuci się do ataku. I jeśli ŁKS tę dominację rywala cierpliwie przetrzyma, to po jakimś czasie będzie mógł przejść do ofensywy i postarać się o zdobycie bramki. Tak samo, jak w czerwcu 2021 roku.
Najbardziej rzuca się w oczy fakt, że ŁKS jedyne zwycięstwo w swojej historii na wyjeździe z Arką zawdzięczał w głównej mierze trójce liderów, pewnych punktów: Pirulo, który strzelił gola, Malarzowi, który wyczyniał cuda w bramce, i Adamowi Marciniakowi, który rządził defensywą. Teraz Pirulo co prawda nadal gra w ŁKS-ie, ale jest cieniem samego siebie z przeszłości, gdy był wymieniany w gronie czołowych graczy na poziomie pierwszej ligi. Malarz oraz Marciniak zakończyli kariery i nietrudno odnieść wrażenie, że dwukrotni mistrzowie Polski nadal poszukują kogoś, kto mógłby ich zastąpić jako doświadczonych zawodników. Być może kimś takim będzie Mateusz Kupczak, który ma prawie 350 spotkań rozegranych w ekstraklasie i pierwszej lidze. Papiery na bycie liderami mają także Husein Balić czy Levent Guelen, ale oni muszą jeszcze udowodnić, że faktycznie tymi liderami są. Tak jak zrobili to Pirulo, Malarz i Marciniak przed trzema laty. W poniedziałek wielu piłkarzy z aktualnej kadry ŁKS-u czeka spora weryfikacja, która trochę powie nam o tym, jacy zawodnicy mogą być najważniejsi dla “Rycerzy Wiosny” w nadchodzących miesiącach.