ŁKS zmazał plamę, jaką był bezbramkowy remis sprzed tygodnia na stadionie Króla ze Stalą Stalowa Wola, i pokonał 4:2 Stal Rzeszów na wyjeździe. Kto zagrał najlepiej z ełkaesiaków?
Solidny występ. Stracone bramki raczej nie wynikały z jego pomyłek, tylko z błędów jego partnerów z defensywy. Poza tym jak zwykle pewny między słupkami.
Niczego szczególnie nie zawalił, ale też niczym się szczególnie nie wyróżnił.
Zagrał solidnie, ale cieniem na jego występie kładzie się bardzo biernie zachowanie przy drugim golu dla Stali.
Taka sama sytuacja, co w przypadku Wiecha. Tak doświadczeni stoperzy nie mogą popełniać tak prostych błędów.
Najlepszy występ w sezonie. Nie dość, że na ogół był pewny w obronie (dwa bardzo dobre wślizgi), to strzelił ładnego gola.
Profesorski występ 32-latka. Rządził w środku pola, zaliczył sporo odbiorów, a do tego po jego grze było widać jego doświadczenie, które zdobył podczas wielu sezonów gry na poziomie ekstraklasy. Tak powinni grać defensywni pomocnicy.
Na pewno nie był największa gwiazdą Łódzkiego Klubu Sportowego w tym meczu, ale mimo to miał spory wkład w to zwycięstwo.
Nie chcemy się znęcać nad Hiszpanem, ale wciąż widać, że nie doszedł jeszcze do pełni formy, grając w środku pola. Przy pierwszym golu zanotował ważny przerzut, ale poza tym przydarzyło mu się sporo niecelnych zagrań i było sporo takich sytuacji, gdy wyglądał na boisku na zagubionego.
Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy ujrzeliśmy go w pierwszym składzie ŁKS-u na to spotkanie. Balić jednak swoim występem zamknął usta krytykom. Przede wszystkim chodzi o pierwszego gola ŁKS-u, którego wypracował w głównej mierze właśnie on. Zabawił się z obrońcą przeciwnika, zakładając mu “siatkę”, a potem idealnym podaniem obsłużył Feiertaga. Tak trzymać, Husein!
Niesamowity mecz Austriaka. Strzelił dwa gole, zanotował asystę, a na dodatek regularnie łodzianie po faulach na nim otrzymywali rzuty wolne. Mimo to pozostaje pewien nie dosyt, bo Feiertag spokojnie mógłby zanotować w tym meczu cztery trafienia. Całościowo jednak zagrał naprawdę dobrze.
Nie wykorzystał jednej bardzo dobrej okazji do strzelenia gola, ale generalnie trzeba jego występ ocenić pozytywnie. W jego asyście przy drugim gola Feiertagu było widać sporą jakość piłkarską.
Określenie “wejście smoka” idealnie opisuje to, co zrobił Młynarczyk po wejściu. Tuż po pojawieniu się na murawie odebrał piłkę przeciwnikowi, balansem ciała zmylił bramkarza i pewnym strzałem zdobył bramkę. Atomowa zmiana młodzieżowca.