Piłkarze ŁKS-u wygrali z Sandecją dzięki Mateuszowi Kowalczykowi. Młody pomocnik strzelił bramkę kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego.
Mecz z Sandecją był klamrą zamykającą historię ŁKS-u. Po raz ostatni łodzianie zagrali przy jednej, otwartej trybunie. Stawką były baraże. Podopieczni Marcina Pogorzały, żeby dalej liczyć się w walce o awans musieli wygrać. W porównaniu do meczu z Podbeskidziem szkoleniowiec dokonał kilku zmian. Na skrzydle zamiast Macieja Wolskiego zagrał Kelechukwu Ebenezer Ibre-Torti, miejsce Nacho Mosnalve zajął Maciej Dąbrowski, zamiast Macieja Radaszkiewicza w ataku zagrał Ricardinho. To pierwszy mecz w tym roku, w którym Brazylijczyk wystąpił jako napastnik.
ŁKS zaczął niemrawo, gra toczyła się przeważnie w środku pola. Do pierwszej dogodnej sytuacji doszła drużyna gości, ale wbiegającego w pole karne łodzian napastnika w porę powstrzymał Oskar Koprowski. Chwilę później ŁKS rozegrał świetną akcję: Mateusz Bąkowicz przerzucił piłkę do Pirulo, Hiszpan podał prostopadle do Kelechukwu, ale młody skrzydłowy spudłował. Później bramce nowosądeczczan strzałem z dystansu zagroził Maksymilian Rozwandowicz. Ełkaesiacy grali nieźle i wydawało się, że bramka jest kwestią czasu.
I tak się stało. Wynik otworzył Pirulo, który wykorzystał błąd jednego z rywali, przebiegł sam przez całą połowę rywali i pokonał bramkarza. Chwilę później, po zamieszaniu w polu karnym Sandecji, drogę do bramki znalazł Kelechukwu. ŁKS strzelił też trzecią bramkę, ale sędzia uznał, Ricardinho był na spalonym. Ełkaesiacy nie cieszyli się długo z czystego konta. Po fatalnym błędzie Bartosza Szeligi i świetnym podaniu Bartłomieja Kasprzaka do piłki dopadł Łukasz Zjawiński i pokonał Marka Kozioła. Chociaż w grze podopiecznych trenera Pogorzały widać było entuzjazm, brakowało nieco dyscypliny i konsekwencji.
Od początku drugiej połowy ŁKS starał się kontrolować grę, która toczyła się głównie na połowie gości. Pomocnicy i napastnicy cofali się głęboko, żeby odebrać piłkę. W 55. minucie Sandecja zmarnowała świetną okazję żeby wyrównać. Dośrodkowanie Tomasza Nawotki, byłego ełkaesiaka, minęło obrońców, ale na szczęście dla Kozioła, żaden z dwóch napastników gości znajdujących się w polu karnym nie zamknął akcji.
Po godzinie gry na boisku pojawił się Samuel Corral. Zmienił Ricardinho, który nie grał źle, bo dużo pracował, ale nie miał sytuacji do zdobycia bramki. Sandecja groźna była tylko po dośrodkowaniach. Kolejne z nich, po rzucie wolnym, udało się wybić poza pole karne. Dobitkę z dystansu, z niemałym trudem, obronił Kozioł. Z taką grą w defensywie, ŁKS prosił się o gola i go dostał. Po rzucie rożnym piłkę w bramce gospodarzy umieścił Kamil Słaby. Błąd popełnili środkowi obrońcy, którzy nie pilnowali rywala w polu karnym.
Kwadrans przed końcem spotkania na boisku pojawili się Maciej Wolski i Mateusz Kowalczyk. Zmienili Dominugueza i Kelechukwu, którzy chociaż grali przeciętnie, to starali się chociaż walczyć. Niestety brakło im sił na 90 minut. Podobnej misji, na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, mieli podjąć się Adam Marciniak i Stipe Jurić. Wydawało się, że ŁKS tracił wiarę w to, że może wywalczyć trzy punkty. Grał jednak do końca… Na szczęście w ostatnich minutach Jurić przejął piłkę w polu bramkowym, przytomnie wyłożył piłkę Kowalczykowi, a młodziutki ełkaesiak zdobył debiutancką bramkę, która dała ŁKS-owi trzy punkty i sprawiała, że dalej liczy się w walce o baraże
1:0 – Pirulo 19.
2:0 – Kelechukwu 22.
2:1- Zjawiński 35.
2:2 – Słaby 74.
3:2 – Kowalczyk 90.
ŁKS: Kozioł – Szeliga , Koprowski, Dąbrowski, Bąkowicz (88. Marciniak) – Rozwandowicz, Dominguez (77. Kowalczyk), Trąbka (88. Jurić) – Kelechukwu (77. Wolski), Pirulo, Ricardinho (62. Corral)
Sandecja: Pietrzkiewicz – Kobryń, Osyra, Boczek, Słaby, Nawotka (90. Rudol) – Kasprzak (70. Koffie), Walski, Fall, Šovšić (64. Dikow) – Zjawiński.
Żółte kartki: Koprowski, Pirulo – Osyra, Fall
2 Comments
To co boli pewna część ciała w ŁS… ŁKS wygrał, jak żyć 😁😁😁
Panie Kijewski. Obejrzyj Pan najpierw mecz a później komentuj. Pirulo strzelił gola po błędzie obroncy6, który podał mi piłkę pod nogi. Spalony był ewidentny przy trzeciej bramce ale Ricardinho a nie Trąbka. I wreszcie bramka dla Sandecji padła po świetnym podaniu Kacprzaka do Zjawinskiego. Mimo, że kibicuję Widzewowi to gratki dla ŁKS. Dobrze byłoby zagrać derby w Canal Plus. Może wtedy miałby Pan możliwość obejrzenia o czym Pan piszesz.