-Chciałbym oglądać taki ŁKS, dzięki któremu pojawiają się ciarki na rękach – pisze w felietonie Łukasz Madej.
Inauguracja sezonu ligowego za ŁKS-em. Niestety nie była to udana premiera. Zagrali niezły mecz, ale z Gdyni piłkarze wracają na tarczy.
Wiele się działo w przerwie między rozgrywkami: Robert Graf powierzył prowadzenie drużyny Jakubowi Dziółce i poważnie przewietrzył szatnię – pozbyto się wielu piłkarzy, którzy grali przez ostatnie lata w ŁKS. Na pierwszy rzut oka to dobra decyzja, bo uważam, że ta drużyna potrzebowała głębokiego resetu. Pytanie tylko, czy następcy pozwolą ŁKS-owi włączyć się do walki o ponowny awans do Ekstraklasy.
Ciekawi mnie, jak odnajdzie się w swojej roli trener Dziółka. Pierwszy raz jest trenerem tak wielkiego klubu. Widać, że pan Graf otacza się ludźmi, z którymi miał kiedyś do czynienia. Długo trwał wybór szkoleniowca, myślę, że to nie był jego pierwszy wybór, ale w końcu na kogoś trzeba było postawić. Zobaczymy, czy wyjdzie z tego coś dobrego.
Moim zdaniem ŁKS czeka bardzo ciężki sezon. Kibice będą oczekiwali awansu do ekstraklasy, ale czy ta drużyna będzie w stanie sprostać tym wymaganiom? W grze o awans będzie liczyć się kilka zespołów, m.in. Arka, Wisła Kraków, Termalica Bruk-Bet, Miedź Legnica. Pytanie, czy ŁKS jest, czy będzie za kilka kolejek tak mocny, żeby z nimi rywalizować. Presja będzie ciążyła na trenerze i na całej drużynie. Ciekawi mnie, czy ją wytrzymają?
Pierwszy mecz pokazał, że ŁKS jest w budowie i obawiam się, że ta budowa może trochę potrwać. Przed nami mecz z Górnikiem Łęczna – następną drużyną, która nieśmiało wspomina o włączeniu się w walkę o czołowe lokaty. A w perspektywie mecz wyjazdowy z Miedzią w Legnicy…
Chciałbym oglądać w tym sezonie drużynę ŁKS, która nie będzie męcząca i przewidywalna, tylko taką, dzięki której pojawią się ciarki na rękach. Miejmy nadzieję, że ta drużyna pozytywnie zaskoczy i dostarczy w tym sezonie ligowym wielu pozytywnych wrażeń.