Nie ma chyba takiego fana czerwono-biało-czerwonych, który nie darzyłby sympatią czeskiego pomocnika. Marek Hanousek to z pewnością jedna z kluczowych postaci Janusza Niedźwiedzia, trenera, o którym sam piłkarz bardzo ciepło wypowiedział się w ostatnim wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Czech zdradził także, co jeszcze musi się zmienić, żeby Widzew co roku liczył się w grze o najwyższe cele.
Marek Hanousek do Widzewa trafił zimą 2021 roku. Od tamtego momentu skład zmienił się na tyle, że Czech jest jednym z czterech zawodników z najdłuższym stażem w zespole. Pozostała trójka to: Patryk Stępiński, Jakub Wrąbel i Dominik Kun. 31-latek trafił do Widzewa jeszcze przed zmianami w zarządzie i pionie sportowym klubu i jak sam przyznaje czas dla klubu nie był wtedy najłatwiejszy. Marek Hanousek stwierdził też, że przyjście Janusza Niedźwiedzia to był olbrzymi krok naprzód.
– Ze względu na kibiców oraz historię klubu od razu mówiłem, że Widzew ma potencjał na Ekstraklasę. Rzeczywistość okazała się trochę inna, w pierwszym półroczu mojego pobytu widziałem, że klub ma problemy wewnętrzne związane ze strukturą właścicielską. Do tego po miesiącu zmienił się trener. Dopiero latem po zmianie właściciela, całego zarządu i przyjściu trenera Janusza Niedźwiedzia wszystko zaczęło funkcjonować, jak należy. Szkoleniowca wymieniłem celowo, jego rola jest nie do przecenienia. W krótkim czasie wykonał olbrzymią pracę, by niemal z niczego stworzyć drużynę, która gra o Ekstraklasę i potem się do niej dostaje – powiedział Marek Hanousek dla Przeglądu Sportowego.
Czeski pomocnik zdradził też, że atmosfera na wypełnionym stadionie Widzewa od razu go oczarowała. Marzeniem Hanouska była gra dla klubu, który na każdym meczu wspierany jest przez pełne trybuny. Jak wiemy, klub z al. Piłsudskiego 138 mógł mu to zagwarantować. 31-latek porównał atmosferę na meczu Widzewa do tych w Anglii, czy Niemczech.
– Jeszcze kiedy wszystko było na wstępnym etapie, Widzew rozgrywał u siebie pierwszy mecz w rundzie, ale bez udziału kibiców, bo z powodu pandemii trybuny były zamknięte. Dlatego patrzyłem na filmy w Internecie i widziałem, co tu się dzieje. A jednym z moich piłkarskich marzeń było, aby występować w drużynie, którą w każdym meczu dopinguje pełny stadion. Często jest tak, że do jakiejś drużyny przyjeżdża klasowy rywal, kibiców pojawia się mnóstwo, ale oni przyszli tylko z powodu rywala. A w Widzewie wygląda to jak w Niemczech albo Anglii: stadion pełny na każdym meczu. Dlatego nie przeszkadzało mi, że to nie jest Ekstraklasa. Chciałem poczuć tę atmosferę. Cieszę się, że tu trafiłem, choć było trochę nerwów. Dokumenty podpisane zostały jakieś pół godziny przed północą i zamknięciem okna transferowego – zdradził Hanousek.
Piłkarz też otwarcie powiedział, co jeszcze musiałoby się zmienić, aby Widzew stał się klubem, który rok w rok może walczyć o najwyższe cele w Polsce.
– Żeby rok w rok grać o najwyższe miejsca w tabeli, jeszcze kilka kroków musi wykonać choćby w kwestiach infrastrukturalnych. Wydaje mi się, że najlepsze polskie kluby nie mają problemów z podgrzewanym boiskiem treningowym. My w tygodniu ćwiczymy na sztucznej nawierzchni i potem jedziemy rozegrać mecz na naturalnej trawie. Choć Widzew jest klubem stabilnym, to tego typu kilka spraw wymaga jeszcze poprawy, by regularnie walczyć o tytuł – skomentował Marek Hanousek.
Cały wywiad z czeskim pomocnikiem Widzewa Łódź możecie przeczytać tutaj.
CZYTAJ TAKŻE>>>Infrastruktura. Widzew może mieć problemy z licencją? W ŁKS-ie nie lepiej