Michael Ameyaw to piłkarz, który miał być przyszłością Widzewa. W łódzkim klubie trafił jednak na burzliwy okres zmian i ostatecznie, po sezonie 2020/2021, przeniósł się do Piasta Gliwice, w którym odgrywa coraz ważniejszą rolę.
Michael Ameyaw trafił do Widzewa za kadencji Radosława Mroczkowskiego, gdy łódzki klub awansował do II ligi. Regularnie na boisku zaczął się pojawiać w drugiej części sezonu, kiedy to wokół łódzkiej drużyny zaczęły się piętrzyć problemy związane z serią remisów zakończoną zwolnieniem Radosława Mroczkowskiego i ostatecznie klęską w postaci braku awansu na zaplecze ekstraklasy.
W kolejnym sezonie Ameyaw jesień spędził jeszcze w Widzewie, ale wiosną był wypożyczony do Bytovii Bytów. Po półrocznym wypożyczeniu wrócił do I-ligowego już Widzewa, w którym wiodło mu się naprawdę nieźle. Zaliczył 27 występów, w których zdobył 2 gole. Po sezonie zmienił otoczenie, bo działacze łódzkiego klubu nie byli w stanie spełnić jego finansowych żądań. Te spełnił natomiast ekstraklasowy Piast Gliwice.
– Ubolewam, że Michaela nie ma już w Widzewie i nie został ostatecznie wprowadzony do drużyny tak, jak to było na początku planowane. Jego początki w Widzewie były różne, ale tak to z młodzieżowcami bywa. Potencjał Michaela jednak jest naprawdę spory, dlatego cieszę się, że się rozwija i że gra – mówi w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Radosław Mroczkowski.
I dodaje: – Ma teraz dobry moment swojej kariery, bo zdobywa bramki i potrafi wywalczyć sobie miejsce w składzie. To dla mnie potwierdzenie tego, że dobrze go ocenialiśmy jego potencjał.
Nie jest wykluczone, że przy okazji niedzielnego meczu dojdzie do spotkania Michaela z trenerem Mroczkowskim, który był zwolennikiem sprowadzenia tego piłkarza do Widzewa i dania mu pierwszej poważnej szansy w seniorskiej piłce.
– Chciałbym się pojawić na meczu, bo fajnie zobaczyć po pewnym czasie na żywo zawodnika, który pod moim okiem stawiał pierwsze kroki w seniorskiej piłce. Pamiętam jego mankamenty, ale widać u niego sporo dobrego podejścia i determinacji. Próbuje, nie poddaje się i udowadnia, że zasługuje na otrzymaną szansę – zakończył Mroczkowski.
CZYTAJ TAKŻE >>> Koniec konfliktu? Prezes Widzewa doczekał się przeprosin