Ernest Terpiłowski to piłkarz, który ma na liczniku najwięcej minut spędzonych na boisku w tym sezonie spośród młodzieżowców Widzewa. Z powodu kontuzji opuścił kilka meczów, ale w Gliwicach znów wyszedł w pierwszym składzie. – Czekałem na to od sierpnia i nie mogłem się doczekać. Ta przerwa była naprawdę długa. Ale zagrałem w pierwszym składzie, wygraliśmy, więc nic tylko się cieszyć – mówi zawodnik Widzewa.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: „Znamy życie, nikt nie odfrunie”
Terpiłowski, jak i koledzy z drużyny, oczywiście musi być w dobrym nastroju także dlatego, że Widzewowi dobrze idzie. – Nastroje są bardzo pozytywne. Za nami kolejny wygrany mecz z trudnym przeciwnikiem. Wygrane zawsze cieszą. Nie jest jednak łatwo, bo to najwyższy poziom rozgrywkowy, ale myślę, że pokazujemy na co nas stać. Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej – mówi i dodaje: – Twardo stąpamy po ziemi. Nie możemy się podpalać i zadowalać tym, co mamy. Dalej musimy zdobywać punkty, bo jeszcze wszystko może się zdarzyć.
W meczu z Piastem Terpiłowski miał dobrą okazję, ale przestrzelił. – Niewiele brakowało, wystarczyło lepiej przymierzyć – żałuje. – Ale najważniejsze są trzy punkty.
Teraz młody piłkarz liczy na to, że wyjdzie w pierwszym składzie w niedzielnym meczu z Zagłębiem Lubin (godzina 15 w Sercu Łodzi). – Zagłębie jest niżej w tabeli od nas, ale to tak naprawdę dopiero początek sezonu. Nikogo nie można skreślać i mówić, że jest słaby. Każdy może mieć słabszy okres. Ale na pewno musimy teraz wykorzystać słabe strony rywala. Trenerzy na pewno nam je wskażą – mówi. – To bardzo doświadczony zespół, od wielu lat jest w ekstraklasie. Musimy być skoncentrowani przez cały mecz, zagrać bardzo dobrze w obronie, nie stracić bramki, co nam się ostatnio kilka razy udawało. A z przodu myślę, że uda się coś wykreować.