Kazimierz Moskal, były zasłużony trener ŁKS-u, zmierzy się z “Rycerzami Wiosny”. Z nimi jeszcze nie przegrał.
We wtorek ŁKS podejmie na stadionie Króla Wisłę Kraków w hicie 1. Ligi. Spotkanie to miało zostać rozegrane w lipcu, ale z racji na występy “Białej Gwiazdy” w europejskich pucharach zostało przełożone.
Co ciekawe, trenerem wiślaków jest Kazimierz Moskal. To postać, której fanom Łódzkiego Klubu Sportowego nie trzeba przedstawiać. Z ŁKS-em dwukrotnie awansował do ekstraklasy. Po raz pierwszy jako beniaminek w rozgrywkach 2018/19 i cztery lata później, gdy ŁKS popadł w ogromne problemy finansowe. Kto wie, jak potoczyłaby się nowożytna historia klubu z al. Unii, gdyby nie umiejętności trenerskie Moskala…
Czytaj także: Wisła w strefie spadkowej.
Teraz jednak sentymenty zostaną odłożone na bok. Co prawda Moskal nadal jest silnie związany emocjonalnie z ŁKS-em, ale – jak sam podkreśla – teraz skupia się tylko na Wiśle, dla której pracuje. Warto dodać, że 57-latek przeciwko “Rycerzom Wiosny” jeszcze nie przegrał. Do takich starć dochodziło trzykrotnie. Najpierw w 2007 roku, kiedy to Moskal po raz pierwszy trenował Wisłę. “Biała Gwiazda” bezbramkowo zremisowała w domowym spotkaniu z ŁKS-em na zakończenie sezonu 2006/07. Do kolejnego starcia pomiędzy ŁKS-em a zespołem prowadzonym przez Moskala doszło w 2012 roku na zapleczu ekstraklasy. Upadający i znajdujący się na skraju bankructwa dwukrotny mistrz Polski zagrał z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. “Słoniki” pewnie wygrały 3:1.
Ostatni tego typu pojedynek miała miejsce w 2021 roku. Moskal był wówczas trenerem Zagłębia Sosnowiec. Pracę w tym klubie podjął kilka miesięcy po tym, jak po raz pierwszy odszedł z ŁKS-u. Mecz zakończyło się bezbramkowym remisem.
Jak będzie teraz? Tego dowiemy się już niedługo. Wydaje się, że na papierze nieznacznym faworytem jest ŁKS, który wygrał cztery ostatnie z rzędu i w końcu znalazł optymalny rytm. Wisła natomiast ma spore problemy i w tym sezonie ligowym wygrała tylko raz. Przyjezdnych z Krakowa nie należy jednak całkowicie przekreślać, bo warto pamiętać, że jeszcze nie tak dawno potrafili pokonać czołowy słowacki zespół, Spartak Trnava.