
To koniec grania w tym roku dla Fabiana Piaseckiego. Napastnik ŁKS-u Łódź padł na murawę, jak rażony piorunem, już na samym początku ostatniego meczu ze Zniczem Pruszków, by finalnie zostać zniesionym na noszach kilka minut później. Do treningów wraca za to środkowy obrońca.
Był początek spotkania ze Zniczem Pruszków w 18. kolejce Betclic 1 Ligi, gdy nagle Fabian Piasecki bez kontaktu z przeciwnikiem padł na murawę i złapał się za nogę w okolicach ścięgna Achillesa. Piłkarz już się z niej nie podniósł i kilka minut później został zniesiony na noszach. Wyglądało to na poważny uraz – Tam się coś wydarzyło z rozcięgnem stopy. To może wynikać z wcześniejszego przeciążenia i tego, że ostatnie dwa dni musieliśmy trenować na sztucznej murawie – skomentował tuż po meczu trener ŁKS-u, Grzegorz Szoka.
Fabian Piasecki doznał naderwania rozcięgna podeszwowego. Napastnik nie będzie zdolny do treningów i gry przez kilka tygodni, co oznacza oczywiście, że zobaczymy go ponownie w akcji dopiero w rundzie wiosennej. Przed ŁKS-em w 2025 roku już tylko jedno spotkanie. W niedzielę, 7. grudnia na Stadion Króla przyjedzie Wisła Kraków.
Do treningów wraca z kolei Krzysztof Fałowski. 18-letni środkowy obrońca był poza grą od 25 października. Wtedy ŁKS mierzył się na wyjeździe z Pogonią Siedlce i po brzydkim faulu przeciwnika, musiał opuścić boisko już chwilę po upływie pierwszego kwadransa.
Krzysztof Fałowski, który był etatowym graczem bloku defensywnego u Szymona Grabowskiego opuścił mecze ze Śląskiem Wrocław, Puszczą Niepołomice, Górnikiem Łęczna i Zniczem Pruszków. W międzyczasie zmienił się także trener.
Fałowski wrócił do treningów przed ostatnim meczem w tym roku. Tego nie można powiedzieć o Łukaszu Wiechu, Aleksandrze Iwańczyku i Łukaszu Bombie. Cała trójka nadal pozostaje poza grą.