Łódzka narciarka alpejska, Magdalena Łuczak zamknęła długą i trudną dla siebie zimę. Pomimo pojedynczych udanych występów nie osiągnęła celów, na których zależało jej najmocniej – kolejnych punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i pozytywnego wyniku na mistrzostwach świata w Courchevel-Meribél.
Zawodniczka klubu UKS MitanSki Zakopane ma za sobą wyjątkowo długi sezon: starty rozpoczęła w połowie listopada w fińskim Levi, a zakończyła – w pierwszy weekend kwietnia w Glungezer nieopodal Innsbrucka. Najbardziej zadowolona może być z pierwszej i z ostatniej jego fazy. Jeden z najlepszych wyników tej zimy osiągnęła już w trzeci weekend startów, gdy zajęła odpowiednio piąte i drugie miejsce podczas Pucharu Europy w szwajcarskim Zinal. To były jej dwa najlepsze w karierze wyniki w zawodach będących bezpośrednim zapleczem alpejskiego Pucharu Świata.
W kolejnych tygodniach Łuczak pojawiała się przede wszystkim w zawodach PŚ. Stanęła na starcie rywalizacji w Sestriere, Semmering, Kranjskiej Gorze, Flachau i Kronplatz. Za każdym razem kończyła je z pustymi rękami, choć kilkukrotnie do upragnionych punktów PŚ brakowało jej naprawdę niewiele. Rozczarowaniem skończyła się też dla łodzianki najważniejsza impreza tego sezonu – mistrzostwa świata w Courchevel-Méribel (przed rokiem to właśnie tam zdobyła pierwsze punkty PŚ w karierze). W tym sezonie Łuczak nie przywiozła z Francji dobrych wspomnień, choć tym razem musiała walczyć nie tylko z rywalkami, ale i z dokuczającymi jej przez większą część sezonu problemami zdrowotnymi.
Olimpijka z Pekinu lepiej zapamiętać może końcową fazę sezonu. Najpierw pokazała się z dobrej strony podczas Pucharu Europy w norweskim Narwiku, gdzie dwukrotnie zdobyła punkty do klasyfikacji generalnej cyklu, zajmując 15. i 28. miejsce. Następnie zgarnęła pełną pulę na mistrzostwach Polski w Szczyrku. Łuczak okazała się zwyciężyła we wszystkich trzech konkurencjach rozgrywanego w mocno wiosennych warunkach czempionatu – w slalomie, w gigancie i w kombinacji. W ścisłej czołówce (7. i 9. miejsce) uplasowała się także podczas międzynarodowych mistrzostw Włoch w Pfelders. Łodzianka zamknęła sezon dwoma miejscami na najniższym stopniu podium wywalczonymi podczas mocno obsadzonych zawodów FIS w austriackim Glungezer. Imponujący jest zwłaszcza jej wyczyn z pierwszych zawodów, gdy wskoczyła do czołowej trójki pomimo tego, że po pierwszym przejeździe zajmowała dopiero 23. miejsce.
Łódzka alpejka zakończyła sezon na 13. miejscu w klasyfikacji giganta w Pucharze Europy oraz na 48. miejscu w klasyfikacji generalnej tego cyklu. Może być zadowolona z pojedynczych startów – z rekordowych rezultatów wywalczonych podczas PE w Zinal czy z potrójnego mistrzostwa Polski. Patrząc na sezon całościowo, zamyka jednak zimę ze sporym niedosytem, bo z najważniejszych startów – mistrzostw świata oraz z zawodów PŚ – wracała z pustymi rękami. Oby powetowała sobie te niepowodzenia już za kilka miesięcy.