Widzew Łódź walczył do samego końca o remis. Łodzianie byli bardzo blisko, ale tym razem nie udało się dogonić rywali. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia przegrali zatem trzecie spotkanie z rzędu.
Sporo zaskoczenie przygotował dzisiaj Janusz Niedźwiedź. Etatowy gracz pierwszej jedenastki, którym był do tej pory Henrich Ravas, usiadł na ławce, a między słupkami zobaczyliśmy Jakuba Wrąbla. Już w pierwszej akcji meczu w sytuacji „oko w oko” z z bramkarzem gospodarzy stanął Michael Ameyaw. Były gracz Widzewa fatalnie jednak zabrał się z piłką i zaprzepaścił dogodną sytuację. Łodzianie odpowiedzieli świetną sytuacją Łukasza Zjawińskiego, który doszedł do strzału głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale niestety napastnik Widzewa nie trafił w światło bramki.
W 22. minucie Jakub Wrąbel nie dał rady już uchronić zespołu przed stratą gola. Piłkę przed polem karnym odebrał Tomasiewicz, który pięknym półwolejem umieścił piłkę w siatce, wyprowadzając Piast na prowadzenie 1:0. Ogromny błąd popełnił w tym wypadku Ciganiks, który fatalnie zagrywał futbolówkę przy wyprowadzeniu akcji na w okolicy pola karnego Widzewa. Kilkanaście minut później mogło, a nawet powinno być 1:1. Ernest Terpiłowski miał świetną okazję po podaniu Mato Miloša, ale Terpiłowski odwracając się nieczysto trafił w piłkę, a z tą próbą poradził sobie golkiper z Gliwic.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą i kolejny raz widzewiacy odczuli to na własnej skórze. Kilkadziesiąt sekund po sytuacji podbramkowej Ernesta Terpiłowskiego Piast prowadził już 2:0. Na mocne uderzenie z dystansu zdecydował się Patryk Dziczek. Futbolówka odbiła się jeszcze od Kamila Wilczka, myląc Jakuba Wrąbla, który drugi raz musiał wyjmować piłkę z siatki. Do przerwy Widzew przegrywał zatem 0:2.
Na drugą połowę nie wyszedł już Andrejs Ciganiks. W jego miejsce Janusz Niedźwiedź wpuścił Juljana Shehu. Niewiele to jednak dało. Koszmar Widzewa trwał nadal. W 72. minucie bardzo źle zachował się Dominik Kun. Pomocnikowi Widzewa futbolówka odskoczyła przy przyjęciu, a naciskany przez rywala Kun próbował ratować się zagraniem do bramkarza. Zrobił to jednak o wiele za słabo. W wyniku szeregu pomyłek Kuna od połowy boiska sam na sam z Wrąblem pędził Pyrka. Gracz Piasta miał mnóstwo miejsca i czasu, które wykorzystał na obiegnięcie golkipera gospodarzy i wpakowanie piłki do pustej bramki.
Nadzieję w serca czerwono-biało-czerwonych wlał Juliusz Letniowski. Łodzianie ładnie rozegrali akcję od tyłu. W środkowej strefie futbolówkę odebrał właśnie Letniowski, który podprowadził ją pod pole karne Piasta i zdecydował się na strzał. Piłka skozłowała tuż przed Františkiem Plachem, z czym bramkarz gliwiczan zupełnie sobie nie poradził. Trzeba powiedzieć, że Plach wyciągnął w tamym momencie pomocną dłoń kompletnie bezzębnemu do tamtego momentu Widzewowi.
Kilka minut później Widzew złapał kontakt za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego. Napastnika dobrze w polu karnym wypatrzył Patryk Stępiński. Pawłowski przyjął piłkę na klatkę, zwiódł trzech rywali i z bliskiej odległości huknął pod poprzeczkę. 2:3 przy Piłsudskiego, a przed nami było jeszcze kilka emocjonujących minut. W 87. minucie rzucił się na piłkę Juljan Shehu, który liczył, że zdoła uprzedzić wychodzącego bramkarza rywali, ale Plach dobrze interweniował.
Mimo że Widzew rzucił się do huraganowych ataków i naprawdę starał się wcisnąć trzeciego gola, to Piast przetrwał nawałnic
Widzew Łódź – Piast Gliwice 2:3
0:1 – Grzegorz Tomasiewicz 22′
0:2 – Kamil Wilczek 36′
0:3 – Arkadiusz Pyrka 72′
1:3 – Juliusz Letniowski 76′
2:3 – Bartłomiej Pawłowski 83′
Widzew: Wrąbel – Stępiński, Szota (Czorbadżijski 80’), Kreuzriegler – Miloš, Kun (Zieliński 76’), Hanousek, Ciganiks (Shehu 46’) – Terpiłowski, Pawłowski, Zjawiński (Hansen 75’)
Piast: Plach – Pyrka, Mosór, Czerwiński, Katranis – Tomasiewicz, Dziczek – Ameyaw (Holubek 89’), Chrapek (Hateley 75’), Felix (Mucha 75’) – Wilczek (Kirejczyk 66’)