Widzew wznowił rozgrywki ligowe meczem z Jagiellonią. W pierwszym składzie nie wyszedł żaden nowy piłkarz. Dwóch z nich zasiadło na ławce rezerwowych, a jeden leczy kontuzje. W wyjściowej jedenastce oglądaliśmy za to dwóch młodzieżowców. Między słupkami stanął Jan Krzywański, a z przodu zagrał Dawid Tkacz.
Gospodarzy na murawę wyprowadził Bartłomiej Pawłowski, który został nowym kapitanem drużyny.
Spotkanie zaczęło się z wysokiego C. Na samym początku łodzianie dopuścili do bardzo groźnej sytuacji we własnym polu karnym, ale kapitalnie na linii spisał się Krzywański. Chwilę później wydawałoby się idealnie mierzony strzał oddał sprzed pola karnego oddał Fran Álvarez, ale jeszcze ładniejszą paradą niż Krzywański, popisał się Alomerović.
W 9. minucie bramkarz Widzewa był już bez szans. Białostoczanie odważnie wpadli w szesnastkę gospodarzy, gdzie Nené zgrał futbolówkę do Pululu, a napastnik Jagiellonii umieścił ją tuż przy dalszym słupku. Na odpowiedź nie podopiecznych Daniela Myśliwca nie trzeba było jednak długo czekać. Po wznowieniu gry od środka lewą flanką popędził Andrejs Ciganiks. Łotysz idealnie dośrodkował na głowę Bartłomieja Pawłowskiego, a kapitan czerwono-biało-czerwonych wyrównał stan meczu.
Po trafieniu Pawłowskiego na boisku dominował Widzew. Łodzianie wysoko wyszli do rywali, odważnie skracali pole gry i bardzo szybko odbierali futbolówkę. Wydawało się, że prędzej czy później druga bramka dla gospodarzy musi paść. Bramka padła, ale niespodziewanie zrobiła to Jagiellonia. Wdowik mięciutko zagrał do Nené, Portugalczyk zagrał na dalszy słupek, gdzie pojedynek z Ciganiksem wygrał Marczuk. Tutaj pojawiają się dwa pytania. Pierwsze, to czy Dominik Marczuk nie faulował Łotysza, a druga, to czy piłkarz Jagiellonii nie zagrał futbolówki ręką. Gol został jednak uznany.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla zawodników trenera Myśliwca. Najpierw defensorzy zostawili kompletnie niepilnowanego w polu karnym Jesúsa Imaza. Hiszpan po asyście Kristoffera Normanna Hansena nie miał większych problemów z pokonaniem Krzywańskiego i podwyższeniem wyniku na 3:1.
Kilka minut później Imaz padł jak rażony piorunem w szesnastce Widzewa, a arbiter Lasyk wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki i wlepił żółty kartonik Mateuszowi Żyro. Powtórki ponownie jednak sprawiały, że nie była to dobra decyzja sędziego. Po pierwsze jeżeli już ktoś miał faulować, to Marek Hanousek, a nie Mateusz Żyro, a po drugie to zachowanie Czecha również nie kwalifikowało się jako faul. Od popełnienia błędu sędziego uratował… piłkarz Jagiellonii. Dominik Marczuk kilka sekund przed kontrowersją w polu karnym zagrał piłkę ręką, na co zwrócił sędziemu uwagę VAR. Tomasz Lasyk podbiegł do monitora i cofnął kartkę dla Żyro i co najważniejsze zrezygnował z decyzji o podyktowaniu jedenastki dla gości. Nie zmienia to jednak faktu, że Widzewiacy musieli wziąć się szybko do roboty.
W 80. minucie na placu gry pojawił się Lirim Kastrati, czym Kosowianin oficlanie zadebiutował w Widzewie. Warto odnotować także pojawienie się na murawie Kamila Cybulskiego. Urodzony w 2005 roku zawodnik latem podpisał profesjonalny kontrakt z Widzewem, a teraz dostał kilkanaście minut od Daniela Myśliwca w pierwszej drużynie. Obaj zawodnicy nie pomogli jednak odrobić strat. Widzew Łódź przegrał z Jagiellonią 1:3 i zaczął 2024 rok w PKO Ekstraklasie od straty ważnych punktów.
Widzew Łódź 1:3 Jagiellonia Białystok
0:1 – Amalfitano Pululu 9′
1:1 – Bartłomiej Pawłowski 10′
1:2 – Dominik Marczuk 33′
1:3 – Jesús Imaz 50′
Widzew: Krzywański – Zieliński (Kastrati 80′), Żyro, Ibiza, Ciganiks – Álvarez, Hanousek, Pawłowski – Nunes (Klimek 61′), Tkacz (Cybulski 80′), Sánchez (Rondić 72′)
Jagiellonia: Alomerović – Sáček, Skrzypczak, Diéguez, Wdowik – Kubicki (Nguiamba 86′), Nené, Imaz, Marczuk (Naranjo 72′), Hansen (Lewicki 86′) – Pululu (Caliskaner 72′)
CZYTAJ TAKŻE: “Magic touch” byłego prezesa Widzewa. A w tabeli coraz ciekawiej