– Nie można pompować balonika – powiedział Serafin Szota po porażce Widzewa.
Widzew Łódź nie sprostał oczekiwaniom i w sobotnie popołudnie uległ na własnym stadionie Stali Mielec. Porażka boli tym bardziej, że goście nie potrafili wygrać spotkania ligowego od 4 listopada. Serafin Szota powiedział tuż po meczu, że zdaje sobie sprawę, że nikt nie da łodzianom punktów za darmo.
Czytaj także: Widzew wróci do Byczyny.
– Musimy być przygotowani na każde spotkanie, czy to jest rywal z górnej półki, czy taki, który jest troszeczkę niżej, niż my. Liga pokazuje nam teraz ile jeszcze musimy pokazać, żeby regularnie punktować tak, jak w pierwszej rundzie. Nikt nam za darmo tutaj punktów nie odda, mimo tej atmosfery, tego stadionu i tego, że gramy w Widzewie. Te zespoły właśnie dlatego przyjeżdżają jeszcze bardziej zmotywowane – mówił obrońca Widzewa.
Zdaniem Serafina Szoty spotkanie ze Stalą Mielec pokazało piłkarzom Widzewa, ile jeszcze muszą poświęcić zdrowia na treningach, żeby regularnie punktować w PKO Ekstraklasie.
– Przeciwnik strzelił pierwszy bramkę i mocno się wycofał. Ciężko nam było stworzyć sobie jakąś sytuację. Ten mecz pokazał, ile nas jeszcze czeka pracy – mówił otwarcie Szota – Stal jest dobrze zorganizowaną drużyną. Potrafią grać w defensywie, potrafią przesuwać. Uważam, że jest to zespół, który pokazuje naprawdę fajną piłkę w Polsce. Spodziewaliśmy się, jak ten mecz może wyglądać, że to raczej my będziemy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku i będziemy musieli trzymać piłkę i stwarzać sobie sytuacje – dodał defensor Widzewa.
Czytaj także: Tak kibice dopingowali Widzew.
Porażka z ekipą z Podkarpacia nie pozwala jeszcze zdaniem Serafina Szoty mówić o głębszym kryzysie
Widzewa. Według piłkarza wszyscy w klubie po prostu z pokorą muszą podchodzić do swoich
obowiązków.
– Nie można pompować balonika w jedną i drugą stronę. Nie można mówić o kryzysie, ale nie można też mówić, że gramy o puchary. Każdy wie, ile nas jeszcze czeka pracy, żeby grać lepiej w piłkę. Musimy punktować, pracować z pokorą i podejmować każdego rywala z pełną koncentracją – powiedział Szota.
Postawa czerwono-biało-czerwonych nie napawa optymizmem przed nadchodzącymi trudnymi meczami. Widzewiacy w najbliższych tygodniach zagrają bowiem na wyjeździe z Rakowem Częstochowa, u siebie z Piastem Gliwice i pojadą w delegację do Lubina na spotkanie z Zagłębiem.
– Mogę zadeklarować, że zrobimy wszystko, żeby te mecze wygrać. Przeanalizujemy to, co się stało w meczu ze Stalą – obiecywał Serafin Szota.
W rundzie wiosennej Janusz Niedźwiedź częściej rotuje składem w linii obronnej. Szkoleniowiec Widzewa musi łatać dziury, które powstają na skutek urazów, ale według Szoty to nie może być wytłumaczenie, bowiem każdy z zawodników siedzących na ławce musi być w każdej chwili gotowy do wejścia na boisko.
– Rzeczywiście tych zmian jest troszeczkę więcej. Nieszczęście jednego zawodnika jest szczęściem drugiego. Ja też na początku byłem zawodnikiem, który siedzi na ławce i czeka na swoją szansę. Taka jest piłka nożna. Każdy musi być gotowy i przygotowany. Każdy musi pokazać trenerowi, że to on zasługuje na grę. Na treningu trener tak miesza składem, że gramy w różnych konfiguracjach w linii obrony i nie tylko. Na każdej pozycji trener stara się, żeby każdy był przygotowany – zakończył obrońca klubu z Al. Piłsudskiego 138.