Derby, derby, derby! – tylko tym żyliśmy przez weekend. Kto zawiódł, a kto się popisał?
Widzew wygrał w derbach 2:0, ale tylko w pierwszej połowie. W drugiej takim samym wynikiem zwyciężył ŁKS. No i w całym meczu był remis. Żadna z drużyn nie była usatysfakcjonowana, bo obie potrzebują punktów w walce o ekstraklasę. Ale kibice, którzy nie są fanami ani Widzewa, ani ŁKS-u, ale po prostu dobrej piłki nożnej, mieli co oglądać, bo to naprawdę był bardzo dobry i emocjonujący mecz.
Oczywiście wypada zacząć od Wojciecha Stawowego, który kończy pracę w ŁKS-ie. Remis w derbach się do tego przyczynił, bo przy al. Unii oczekiwali zwycięstwa. Po tym meczu ŁKS spadł na trzecie miejsce w tabeli, czyli wypadł z miejsca, które daje bezpośredni awans.
Oczywiście Stawowy nie stracił pracy tylko z powodu podziału punktów w meczu z lokalnym rywalem. Pracował na to od jakiegoś czasu. Wystarczy wspomnieć, że w ośmiu ostatnich meczach z 24 punktów do zdobycia jego zespół zdobył tylko pięć. To fatalny dorobek dla drużyny mającej wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Teraz do roboty bierze się Ireneusz Mamrot. Zobaczymy, jak jemu pójdzie.
W 66. derbach Łodzi wystąpiło… dwóch łodzian. Obaj odegrali ważne role – jeden negatywną, drugi pozytywną. W drużynie gospodarzy łodzianin (i wychowanek klubu) to Jan Sobociński. Młody obrońca ŁKS-u zawalił przy pierwszym golu Widzewa. Zamiast spróbować przeciąć lot piłki i wybić ją, on od niej uciekł. Przejął ją Krystian Nowak i pokonał Arkadiusza Malarza. Derby były za to udane dla łodzianina z Widzewa. Michael Ameyaw strzelił bramkę, która była jego pierwszą w zespole z al. Piłsudskiego.
Niezadowolony z remisu był Maksymilian Rozwandowicz. Po meczu stwierdził, że głównym bohaterem derbów był sędzia. Pomocnik ŁKS-u wspomniał m.in. sytuację z 6 minuty, kiedy strzelał głową na bramkę Widzewa.
To nie ja trafiłem w piłkę, ale piłka we mnie. Byłem popychany – powiedział Rozwandowicz sugerując, że sędzia powinien podyktować w tej sytuacji rzut karny.
Kolejny – jego zdaniem – za domniemany faul Ameyawa na Macieju Wolskim. Widzewiak wyskoczył nad ełkaesiakiem, strzelił gola głową i spadł na rywala. Czy Tomasz Kwiatkowski powinien podyktować dwa rzuty karne? Chyba nie. Mógł za to wyrzucić z boiska Piotra Janczukowicza, który ostro faulował rywala mając już na koncie jedną kartkę. Pewne pomyłki Kwiatkowskiemu się oczywiście zdarzyły, ale na pewno nie był głównym bohaterem derbów. Zdaniem „Łódzkiego sportu” wyprzedzają go na pewno Ameyaw, Nowak, Ricardinho, Pirulo, Dominguez i pewnie jeszcze kilku innych uczestników piłkarskiego święta Łodzi.
Skoro już wspomnieliśmy Ricardinho, to musimy to napisać. Tydzień temu pisaliśmy o jego grze, że to nie była joga bonita. Teraz Brazylijczyk strzelił gola przewrotką. To tak, jakby wziął naszą klawiaturę i wepchnął nam ją do gardeł. Od dzisiaj w tej rubryce będziemy pisać o napastniku ŁKS-u Pan Ricardinho.
Kilku piłkarzy – wymieniliśmy ich powyżej – zaliczyło naprawdę udane derby, ale piłkarzem meczu wybraliśmy Pana Ricardinho. Wszedł na boisko w końcówce, strzelił gola, który uratował remis ŁKS-owi, no i jeszcze zrobił to w sposób magiczny, niebywały, wspaniały. Czy mogliśmy wybrać kogoś innego?
Jest kilku kandydatów. Wspomnieliśmy już o Sobocińskim, a z ŁKS-u można jeszcze dodać Arkadiusza Malarza, który też popełnił błąd przy golu nr 1 dla Widzewa, oraz Wolskiego, który mylił się kilka razy, a najpoważniej w 29 minucie, kiedy gola strzelił Ameyaw. W Widzewie z kolei nie podobał nam się Łukasz Kosakiewicz, który też robił błąd za błędem, chociaż zaliczył ładną asystę. Z Kosakiewiczem od dawna jest tak, że im dalej od swojej bramki, tym lepiej. Warto zauważyć, że prawy obrońca Widzewa popełnił też błąd przy drugim golu dla ŁKS-u.
Kandydatem na antybohatera derbów mógłby też być Enkeleid Dobi. Widzew przed przerwą chciał grać w piłkę i w nią grał. Ofensywne nastawienie pozwoliło gościom prowadzić 2:0. Po przerwie zobaczyliśmy zupełnie inną drużyną – wycofaną, przestraszoną, stłamszoną. Jak się skończyło, wiadomo. Czy to Dobi w przerwie kazał się swoim piłkarzom wycofać i bronić wyniku? Nie byliśmy w szatni Widzewa, ale do myślenia daje pomeczowa wypowiedź Albańczyka. – Chcieliśmy dowieźć wynik do końca, ale się nie udało i to jest dla nas nauczka na przyszłość – powiedział. „Dowieźć wynik do końca” nie brzmi zbyt ofensywnie. A Czesław Michniewicz zawsze powtarzał, że 2:0, to bardzo niebezpieczny wynik i znów miał rację.
Niech więc będzie – antybohaterem derbów wybieramy trenera Widzewa. No chyba, że Dobi kazał piłkarzom grać inaczej, a oni grali po swojemu. Jeśli tak, to przepraszamy. I jeszcze po albańsku – me falni.
W Widzewie zadebiutował kolejny nowy piłkarz. Marek Hanousek wszedł na boisko w 59 minucie. Nie pokazał zbyt wiele, więc wciąż nie wiemy, czy to dobry piłkarz, czy nie. Zagrał poprawnie, raczej defensywie, jak zresztą cały Widzew. Wiadomo za to na pewno, że Hanousek stał się pierwszym Czechem, który zagrał w czerwono-biało-czerwonych barwach. Z nowych piłkarzy na debiut czeka jeszcze tylko Vjačeslavs Kudrjavcevs.
Z zawodników pozyskanych zimą przez ŁKS nie zagrał jeszcze tylko kontuzjowany Adam Marciniak, ale on debiut w drużynie z al. Unii zaliczył już dawno temu.
Gola dla Widzewa zdobył Krystian Nowak i trzeba się na chwilę przy tym zatrzymać. 26-latek ostatnią bramkę dla drużyny z al. Piłsudskiego zdobył 15 sierpnia ubiegłego roku, ale było to w meczu Pucharu Polski z Unią Skierniewice. Ostatniego ligowego gola dla Widzewa Nowak zdobył 4 kwietnia 2015 roku z rzutu karnego. Prowadzony wtedy przez Wojciecha Stawowego zespół przegrał z Miedzią Legnica 1:6. Ostatnią ligową bramkę z gry stoper Widzewa strzelił 3 grudnia 2013 roku. Dawno temu.
Za nami 66. derby Łodzi. Dopisujemy kolejny remis do bilansu spotkań. Widzew – 27 zwycięstw, ŁKS – 12, remisów – 26.
Za nami 19. kolejka Fortuna 1. Ligi. Punkty znów stracił lider, czyli Termalika Bruk-Bet Nieciecza. Sromotną porażkę poniósł GKS Bełchatów i jego sytuacja jest coraz gorsza. Nie będzie łatwo się utrzymać. O to samo walczy Resovia Radosława Mroczkowskiego, która po wygranej w pierwszym meczu tego roku, teraz przegrała z Górnikiem Łęczna. Sporą niespodzianką była przegrana Arki Gdynia z Puszczą Niepołomice aż 0:4.
W tabeli prowadzi Termalika (44 punkty), przed Górnikiem Łęczna (38) i ŁKS-em (36). Tyle samo punktów ma GKS Tychy (36). Piąta jest Arka (32), a szósty Radomiak (31). Widzew spadł na jedenaste miejsce (24).
ŁKS – Widzew 2:2
Odra Opole – Stomil Olsztyn 1:2
Miedź Legnica – GKS Bełchatów 3:0
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Sandecja Nowy Sącz 2:2
Resovia Rzeszów – Górnik Łęczna 0:2
GKS Jastrzębie – Korona Kielce 2:0
Radomiak Radom – Chrobry Głogów 1:2
GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 3:1
Puszcza Niepołomice – Arka Gdynia 4:0
Autor: Wieczny rezerwowy