Już mniej więcej wiemy, kto będzie w czołówce ligi, a kto na dole.
Gdy pytaliśmy przed startem Fortuna 1. Ligi piłkarskich fachowców o to, kto jest faworytem rozgrywek, kazali czekać nawet dziesięć kolejek, by się tego dowiedzieć. Ale nie chce się nam tak długo czekać. Sprawdzamy to już po pięciu seriach spotkań.
Do grona faworytów ligi trudno nie zaliczyć Korony Kielce, która wygrała kolejne pięć meczów oraz Miedzi Legnica, która też jeszcze nie przegrała. Tylko raz podzieliła się punktami. Do tej dwójki dołączył też Widzew, który zwyciężył czterokrotnie. Zespół trenera Janusza Niedźwiedzia dał się ograć tylko raz.
Wiemy, że to dopiero początek, że jeszcze bardzo długa droga do przebycia, ale jednak już widać, że choćby Stomilowi Olsztyn bardzo daleko do ligowej czołówki. Za nami ledwie pięć kolejek, a Stomil traci do lidera 15 punktów. To już wiele mówi.
Tak samo, jak w poprzednim sezonie, do PKO Ekstraklasy będzie mógł awansować nawet zespół z szóstego miejsca (Górnik Łęczna lubi to). Liderzy już uciekają, bo strata siódmej drużyny do pierwszej też już jest konkretna – to osiem punktów. No, ale jeszcze będzie się oczywiście dużo działo. My cieszymy się, że nasi są na górze.
ŁKS niestety stracił komplet punktów w starciu z Koroną Kielce. To pierwsza porażka Rycerzy Wiosny w tym sezonie. ŁKS traci do Korony siedem punktów. Oczywiście wszystko jest do odrobienia, ale trzeba wygrywać, a łodzianie nie zwyciężyli już po raz drugi z rzędu. Najbardziej wkurzające jest to, że tak wcale nie musiało być.
ŁKS stracił w sobotę także dwóch piłkarzy. O ile Maksymilian Rozwandowicz zaraz wróci, bo musi pauzować za kartki tylko w jednym meczu, o tyle przed spotkaniem z Koroną, dowiedzieliśmy się, że kontuzjowanego Macieja Dąbrowskiego czeka kilka tygodni przerwy z powodu urazu.
W meczu ze Stomilem przedwcześnie opuścić musiał Abdul Aziz Tetteh, ale podobno nie jest tak źle – jego zmiana miała być profilaktyczna, by nic poważniejszego się nie stało. Podobnie jest w przypadku Pawła Zielińskiego. Na szczęście meczowy maraton, czyli trzy spotkania w siedem dni, już minął. Następna kolejka dopiero w sobotę. Do zdrowia powinien wrócić Dominik Kun.
Padły tylko dwie bramki, obie Widzewa. Za ładniejszą uznaliśmy trafienie Fabio Nunesa, który przyjął piłkę w polu karnym i zatańczył z obrońcami Stomilu. Piękne to było. Drugi gol też był jednak bardzo ładny. Przy obu, oprócz Portugalczyka, bardzo duży udział miał Patryk Stępiński. On też zaliczył gola i asystę. Bohaterem kolejki jest jednak dla nas Nunes, bo naprawdę w ofensywie spisywał się świetnie. Ale Stępińskiego, żeby nie było, też doceniamy.
Przy okazji Portugalczyka warto wspomnieć, że to dopiero drugi piłkarz w historii tego kraju, który zdobył gola dla Widzewa. Wcześniej dwa razy bramkarzy rywali pokonał Bruno Pinheiro. Po raz ostatni w listopadzie 2011 roku w meczu z Lechem Poznań. Co ciekawe, bramka Stępińskiego też była jego pierwszą w karierze dla łódzkiej drużyny.
Podczas sobotniego meczu Widzewa na trybunach był Jakub Wawrzyniak, czyli jego były piłkarz, który m.in. awansował z nim do ekstraklasy. Podobało mu się bardzo, o czym napisał na Twitterze.
Na uwagę zwraca porażka Arki Gdynia w Polkowicach, bardzo emocjonujący mecz w Katowicach – GKS przegrywał już 0:2, by wygrać 3:2 – oraz pierwsza wygrana GKS-u Tychy w sezonie.
W następnej kolejce ŁKS już w piątek zagra na wyjeździe z najgorszą ekipą ligi, czyli Stomilem. Z kolei Widzew, znów u siebie, zmierzy się z zespołem z Polkowic.
Widzew – Stomil Olsztyn 2:0
Korona Kielce – ŁKS 1:0
Górnik Polkowice – Arka Gdynia 2:1
GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 3:2
Puszcza Niepołomice – Miedź Legnica 0:1
GKS 1962 Jastrzębie – Resovia 1:1
GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz 2:1
Odra Opole – Chrobry Głogów i Podbeskidzie Bielsko-Biała – Skra Częstochowa w poniedziałek.