Rozgrywki PKO Ekstraklasy wchodzą w decydująca fazę. Ostanie mecze wlały w serca kibiców ŁKS-u Łódź trochę nadziei. Oczywiście sytuacja cały czas nie jest najlepsza, aczkolwiek widać duża poprawę w grze i w atmosferze panującej w drużynie. Wystarczyło pozbyć się osoby, która pełniła rolę trenera ŁKS, choć pewnie lepiej byłoby jej nigdy nie zatrudniać.
W samym klubie doszło do zmian właścicielskich. Akcjonariuszem został pan Dariusz Melon, a wiceprezesem, chociaż de facto przede wszystkim dyrektorem sportowym – Robert Graf. Mam wrażenie, że z myślą o podobnej charakterystyce pracy, jaką wykonał w Warcie Poznań, czyli zrobieniem ewentualnego awansu tanim kosztem. Jak to miewam w zwyczaju, każdemu daję białą kartkę i tylko od fachowości będzie zależała opinia moja, jak i innych.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarze ŁKS-u i Widzewa nominowani!
Możliwe, że decyzja o powierzeniu zespołu Marcinowi Matysiakowi podjęta została już przez Dariusza Melona, bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie tak dobrej decyzji Tomasza Salskiego. Nie chcę popadać w zachwyt nad tym młodym szkoleniowcem, ale to, co mnie ujęło, to fakt, że potrafił złapać wspólny język z piłkarzami, podejmuje ciekawe decyzje i ogólnie zaczęło się przyjemnie patrzeć na grę ŁKS-u.
Straty punktowe nie są duże, aczkolwiek meczów pozostało do końca sezonu coraz mniej i tym bardziej boli strata bramki w ostatniej minucie meczu z mistrzem Polski. Patrząc na poprzednie sezony do utrzymania trzeba liczyć około 38 punktów czyli ŁKS musiałby wygrać 7 z 9 meczów, chociaż możliwe, że w tym sezonie to pozostania w lidze wystarczy mniejsza zdobycz punktowa. Ważne, żeby cały czas drużyna dawała sobie i kibicom nadzieję.
NIE PRZEGAP: Obrońca ŁKS-u: “Nadal wierzymy w utrzymanie”
Przed piłkarzami ŁKS-u Łódź pierwszy finałowy mecz – z obecnym liderem PKO Ekstraklasy Jagiellonią Białystok. Jeśli ta drużyna zagra tak, jak z Rakowem, nie jest powiedziane, że nie sprawi sensacji. Piłka nożna widziała już skuteczne odrobienie nie takich strat, chociaż będzie to niesłychanie ciężkie zadanie. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, co pokazała reprezentacja Polski, która jako ostatnia zakwalifikowała się do mistrzostw Europy i wcale nie musi tam być chłopcami do bicia . Uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć z Austrią o trzecie miejsce w grupie, które może dać nam awans do dalszej fazy turnieju. Tak więc w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Niech ta właśnie maksyma przyświeca piłkarzom Łódzkiego Klubu Sportowego.
Łukasz Madej, były piłkarz ŁKS-u Łódź i reprezentant Polski