Jak już informowaliśmy na łamach Łódzkiego Sportu, do najbliższego meczu z Falubazem Zielona Góra w ramach rozgrywek eWinner 1. Ligi drużyna prowadzona przez trenerów Michała Widerę i Piotra Świderskiego przystąpi pod nową nazwą: H. Skrzydlewska Orzeł Łódź.
Takie rozwiązanie jest związane z tym, że klub nieco przeszacował możliwe wpływy od innych firm na ten sezon.
– Pakujemy ciężkie pieniądze w klub i teraz musimy jeszcze dołożyć, bo założenia na temat większych wpływów można włożyć między bajki. Nie możemy doprowadzić do tego, by pisano o nas, że jesteśmy niewypłacalni – mówi WitoldSkrzydlewski.
Chociaż nie wszyscy kibice przyjęli zmianę nazwy klubu z entuzjazmem, to jednak wygląda na to, że taka modyfikacja ma zdecydowanie więcej zalet niż wad zarówno dla klubu, który dzięki temu może liczyć na dodatkowy zastrzyk gotówki, jak i dla samej firmy. Przekonuje o tym Adam Pawlukiewicz z firmy Pentagon Research, zajmującej się badaniem efektywności sponsoringu sportu.
– Państwo Skrzydlewscy są założycielami Orła Łódź, a ich nazwisko to w zasadzie synonim tego klubu. Popularność żużla w naszym kraju utrzymuje się na wysokim poziomie. Co ciekawe, jest to jedna z niewielu dyscyplin, która w wyniku pandemii COVID-19 nie straciła zainteresowania wśród kibiców, a wydaje się, że je jeszcze zwiększyła – mówi w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Adam Pawlukiewicz. – Minusów brak, gdyż jest to naturalna i niewymuszona reklama założyciela klubu. Jest to podobne działanie do klubów piłkarskich – dodaje.
Ekspert zwraca również uwagę na coraz większą popularność sponsoringu tytularnego, który jest skutecznym narzędziem przy budowaniu rozpoznawalności marki.
Reklama
– Sponsoring jest bardzo dobrym narzędziem sprzedażowym dla produktów, które są często i szeroko kupowane – jak kwiaty, dlatego H. Skrzydlewska może na tym zyskać. Jest to widoczne chociażby po dużej liczbie publikacji medialnych na ten temat – kończy Pawlukiewicz.