To nie był wielki mecz ŁKS-u. Ważne, że podopieczni Kibu Vicuny kontrolowali spotkanie i wygrali 3:0. Kto był najlepszy?
Chociaż Stomil oddał 17 strzałów, bramkarz ŁKS-u był bezrobotny. Nie miał okazji się popisać, więc dostaje notę wyjściową.
Pierwszą połowę grał poprawnie, dawał od siebie sporo w ofensywie i stopował zapędy skrzydłowych Stomilu. Niestety pod koniec doznał kontuzji stawu skokowego i w 44. minucie musiał opuścić boisko.
Zdobył bramkę. Chociaż nie ustrzegł się błędów w defensywie większość z nich naprawił. Gdyby nie niepotrzebna żółta kartka w ostatnich minutach meczu, dostałby 5.
Bardzo słaby występ wychowanka ŁKS-u. W pierwszej połowie, trzy razy minął się z piłką i prokurował groźne sytuacje pod własną bramką. Po faulu na środku boiska, mógł dostać czerwoną kartkę, ale sędzia nie sprawdził VAR. W drugiej połowie grał pewniej, ale nadal nerwowo. Nie udźwignął ciężaru opaski kapitańskiej.
Strzelił bramkę na 2:0 i to tyle z pozytywów. Minął się z piłką w polu karnym i sprokurował groźną sytuację. Podał pod nogi Lewickiemu i miał dużo szczęścia, ze napastnik nie trafił w bramkę. Kolejny słaby występ byłego zawodnika GKS-u Tychy.
Wreszcie gra na miarę oczekiwań. Zabezpieczył defensywę ŁKS-u, stopując akcje rywala w zarodku. Dawał się faulować, dzięki czemu łodzianie, po stałych fragmentach gry zdobywali więcej przestrzeni. Rygiel defensywy ŁKS-u.
Nie zagrał dobrze, a ma dwie asysty. Dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry, na gola zamienił Szeliga. A w ostatniej minucie meczu, znalazł w polu karnym Piotra Janczukowicza Bez niego nie padłyby dwie bramki, a jednak czujemy niedosyt.
Oddajmy głos kibicom
“Jeździec bez głowy”. W pierwszych minutach meczu mógł zanotować na swoim koncie asystę, ale spóźniony był Jurić. Kiedy ŁKS opadł z sił, wziął na siebie odpowiedzialność i przeniósł ciężar gry, na połowę przeciwnika.
Pierwszą połowę grał na skrzydle. Drugą na prawej obronie. W żadnej nie zachwycił, ale po raz pierwszy od dawna, dobrze wywiązywał się z zadań defensywnych. Niektórzy kibice już go skreślili, ale udowadnia, że nadal jest przydatnym zawodnikiem.
Chorwat ma problemy z przyjęciem piłki, jest ciągle spóźniony, nie ustawia się dobrze. Z meczu na mecz jest coraz gorzej.
Zagrał słabo, brakowało mu przebojowości, chociaż jak zwykle starał się dać coś od siebie w ofensywie. Widać duże problemy z podejmowaniem decyzji, ale jeżeli spędzi na boisku więcej czasu, powinno być lepiej.
Wszedł za Tosika i grał dobrze. Naciskał na napastników Stomilu, nawet kiedy ŁKS miał moment kryzysu. Nie było widać, że to jego drugi mecz w pierwszej lidze. Dobrze, że Kibu Vicuna wystawił go na defensywnej pomocy, bo tam czuje się najlepiej.
W takiej formie powinien być zawodnikiem pierwszego składu. Kiedy trzeba potrafi zastawić się z piłką, dużo widzi na boisku i podejmuje dobre decyzje. Niezły występ zwieńczył pierwszą bramką w tym sezonie.
Stara się wypełnić przedsezonowe obietnice o tym, że pokaże pełnie umiejętności. Przechwytem piłki i świetnym podaniem zaczął akcję bramkową na 3:0. Gra bardzo dobrze i chyba to już czas, żeby obdarzyć go większym zaufaniem.
Zadebiutował w ŁKS-ie i chociaż wiele nie zrobił, nie widać było po nim tremy. Razem z Koprowskim odpowiadał za stopowanie akcji rywali i skoro udało im się zachować czyste konto do oceny wyjściowej należy dodać plusa.
fot: ŁKS Łodź