Był z PGE GiEK Skrą Bełchatów w najtrudniejszych momentach. Pożegnano się z nim po sezonie.
Andrea Gardini przejął PGE GiEK Skrę Bełchatów w trudnym momencie. Zespół zawodził w lidze, pojawiły się problemy z wypłacalnością. Zastąpił Joela Banksa. Anglikowi dobrze szło w Pucharze CEV, ale kompletnie zawalił ligę. Gdy jeszcze liczono, że Skra może wrócić do gry o ósemką, szefowie klubu zatrudnili Włocha.
Nie udało się. Skra zajęła najgorsze w historii, trzynaste miejsce w historii. Nie było w tym winy Gardiniego, który i tak wyciskał z rozbitej drużyny tyle, ile mógł. W kolejnym sezonie, gdy los bełchatowian był niepewny, został i pracował z zawodnikami, których ściągnął mu zarząd. Zajął dziewiąte miejsce w lidze. O tym, że zasłużony klub znowu nie zagrał w play-offach zadecydowały mecze ze Ślepskiem Suwałki i Norwidem Częstochowa, w których drużyna Gardiniego zagrała poniżej poziomu. Do tej pory nie wiemy, jaka była przyczyna tak słabej dyspozycji Skry, chociaż wydaje się, że winy Włocha było w tym niewiele.
– Dziękujemy trenerowi Andrei Gardiniemu za pracę w naszym klubie. W ciągu półtora roku pracy w Skrze Bełchatów dał się poznać jako bardzo dobry trener z ogromną siatkarską wiedzą. Choć nie udało się osiągnąć oczekiwanych rezultatów, to doceniamy jego zaangażowanie i wsparcie w trudnym dla nas czasie. Serdecznie dziękujemy za wkład w rozwój drużyny – powiedział Wiesław Deryło, prezes KPS Skra Bełchatów S.A.
Jako pierwsi w Polsce informowaliśmy, że Gardiniego zastąpi Gheorge Cretu. Rumun, który zdobył z ZAKSĄ potrójną koroną dostał całą władzę nad pionem sportowym. Budowana przez niego drużyna ma zająć miejsca dające prawo do gry w europejskich pucharach.