W Polsce rozpoczął się ostatni dzień okna transferowego. Chociaż ŁKS dokonał już kilku wzmocnień, bo do drużyny dołączyli Bartosz Biel, Władysław Ochrończuk, Nelson Balongo i Dawid Kort to wydaje się, że łodzianie potrzebują jeszcze kilku zawodników.
– Myślę, że przydałby nam się zawodnik do każdej formacji – mówił w rozmowie z Łódzkim Sportem, Janusz Dziedzic.
Czytaj także: Janusz Dziedzic: “Nie sprowadzam wszystkiego do pieniędzy”
Dyrektor sportowy ŁKS-u rozwinął tę wypowiedź w studio przed meczem z Ruchem Chorzów.
– Myślę, że możemy sobie to jasno powiedzieć. Na niektórych pozycjach potrzeba nam rywalizacji, choćby w sytuacji kiedy Adam Marciniak jest kontuzjowany. Zastałem zespół praktycznie z czterema prawymi obrońcami, a lewych za wielu nie ma, Bartek Szeliga musi grać tam z konieczności – powiedział Dziedzic.
Wydaje się, że nadal otwarty jest temat Meika Kawrota. Pomocnik pozostaje bez klubu.
– Sytuacja Karwota jest trochę skomplikowana. Jesteśmy cały czas w kontakcie. Sam przyznał, że żałuje tego, jak się zachował wcześniej, bo teraz chciałby tutaj trafić. Po tych nieudanych pierwszych negocjacjach rozmawialiśmy kilka razy na stopie towarzyskiej i stwierdził, że podobało mu się to, jak my, jako klub, podeszliśmy do jego tematu – wyjaśnił Dziedzic.
Niewykluczone, że niektórzy piłkarze odejdą z łódzkiego klubu. Marek Kozioł, od trzech spotkań jest poza kadrą meczową. Mówiło się, że ŁKS chce się go pozbyć, żeby zmniejszyć wydatki na pensje.
Podobnie może być z Mateuszem Bąkowiczem. Młodym defensorem interesowały się kluby z ekstraklasy, bo w niej nadal jest młodzieżowcem.
– Na tę chwilę nie mam sygnałów, że ktoś chce odejść, ale to się może zmienić. Po jednym czy drugim meczu ktoś może przyjść i powiedzieć, że on chce grać i nie chce u nas siedzieć na ławce, więc takie sytuacje się zdarzają. Ja mam nadzieję, że nic takiego się nie stanie, ale tego nie wiemy – wyjaśniał niedawno Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.