Wspaniały wieczór w Sercu Łodzi. Debiut nowego trenera, pięć goli, porywające akcje i piękne gole, show na trybunach, wygrana Widzewa. Kibice czerwono-biało-czerwonych mają piękny weekend.
Widzew odniósł w piątek drugie zwycięstwo z rzędu, co w tym sezonie zdarzyło się dopiero po raz pierwszy. Ostatni raz zdarzyło się to na przełomie kwietnia i maja. Zwycięstwo oznacza oczywiście skok w tabeli, chociaż kolejka dopiero się zaczęła i zmiany oczywiście będą. Na pewno jednak Widzew wyprzedził Radomiaka Radom, którego pokonał w piątek 3:2.
Na tą wygraną zasłużył. Chyba swoje zrobiła motywacyjna przemowa trenera Igora Jovićevicia, kiedy w czwartek po raz pierwszy spotkał się z piłkarzami w szatni (pokazał ją Widzew TV), a można być pewnym, że kolejną mowę Chorwat wygłosił tuż przed pierwszym gwizdkiem w piątkowy wieczór.
Mocna przemowa na początek 👊🏻
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 17, 2025
Całość 📺 https://t.co/XgFdbycaqs pic.twitter.com/u66q7eBSJm
Skład, jaki wystawił Jovićević (chociaż na pewno dużą rolę odegrali trenerzy będący w sztabie z Patrykiem Czubakiem) był sporym zaskoczeniem. Wrócił bowiem do niego Mateusz Żyro, był Szymon Czyż, a w ataku zabrakło Andiego Zeqiriego. Zmienił się też bramkarz, do bramki wrócił Maciej Kikolski, ale to awizowaliśmy, można się było tego spodziewać wobec problemów z wizą Veljko Ilicia.
Co warto zauważyć, w składzie Widzewa przeważali Polacy – było ich sześciu – i zdarzyło się to dopiero po raz drugi w tym sezonie. Tak samo było w pojedynku z Lechem Poznań. Dwóch graczy z Polski było w jedenastce, gdy Widzew mierzył się z Rakowem Częstochowa, a trzykrotnie po trzech.
Od pierwszej minuty gospodarze, jak zawsze wspierani niesamowitym dopingiem, grali o zwycięstwo. Pisano, że Chorwat lubi ofensywny futbol i to się szybko sprawdziło. Warto też zwrócić uwagę, jak zachowywał się nowy trener Widzewa. Grał razem z drużyną. Biegał, gestykulował, podpowiadał. Kilka razy przekraczał linię, której trenerzy mają nie przekraczać, a nawet wchodził na boisko. Był częścią zespołu.
Pierwszy gol padł szybko i była to zasługa tria Polaków. Czyż wyrzucił piłkę z autu, Żyro uderzył głową, a Bergier dobił jego strzał. To musiało być ćwiczone. Od lat Widzew ma problem ze stałymi fragmentami gry, ale ostatnio jakby coś drgnęło. Ta akcja była tego dowodem.
Znacznie poprawiły się też dośrodkowania. Dwa tygodnie temu w Niecieczy po podaniach ze skrzydeł gole strzelał Fran Alvarez, teraz swoją debiutancką bramkę w Widzewie strzelił Peter Therkildsen. A były jeszcze okazje po dośrodkowaniach Samuela Akere i Mariusza Fornalczyka.
Do przerwy było jednak 2:1, bo w obronie Widzew wciąż ma spory problem. Na dwa gole gospodarze uciekli znów w 69. minucie – piękny gol Lindona Selahiego – ale znów było nerwowo za sprawą gola kontaktowego Radomiaka w samej końcówce. Dobrze mówił po meczu trener łodzian, że powinno być 4:1 zamiast 3:2. Okazji jego piłkarze mieli bowiem co niemiara. Zmarnowali je Fornalczyk i przede wszystkim Fran Alvarez. Dwa tygodnie temu Hiszpan strzelał gola za golem, teraz mu ewidentnie “nie siedziało”. Łatwo mu jednak wybaczyć, bo wygrał dla Widzewa już sporo meczów.
To samo dotyczy Juljana Shehu. Duet hiszpańsko-albański to motor napędowy Widzewa w tym sezonie. Bez nich byłoby krucho. Tym razem byli schowani w cieniu, być może przyszedł pierwszy w tym sezonie kryzys, a może po prostu to zwykła niedyspozycja tylko w tym dniu. Obaj nie zeszli poniżej pewnego poziomu, ale tym razem nie błyszczeli pełnym blaskiem, pozwalając na to innym.
Shehu zarobił żółtą kartkę. To czwarte upomnienie w sezonie, więc w przyszły piątek w Lublinie z Motorem nie zagra. Ale w następnej kolejce z Legią Warszawa w Sercu Łodzi wróci.
W piątkowy wieczór w końcu przekonaliśmy się, że drużyna może wygrywać bez większej pomocy Albańczyka i Hiszpana. Wcześniej w lidze Widzew wygrał tylko cztery mecze, nie licząc zwycięstwa z Arką Gdynia, w pozostałych Alvarez i Shehu strzelali gole. Teraz łodzianie zdobyli trzy i strzelali inni.
Strzelił Bergier, dla którego był to drugi mecz z golem z rzędu, drugi kolejny głową. Piłka szuka go w polu karnym, a raczej to Bergier szuka najlepszego miejsca dla środkowego napastnika. Do Widzewa przyszedł za darmo i nie zawodzi. Andi Zeqiri kosztował 2 miliony euro i zawodzi. Jego wejście na boisko w meczu z Radomiakiem było naprawdę słabe.
Oprócz Bergiera wyróżnili się Kikolski, Therkildsen, Marcel Krajewski i Ricardo Visus, a także Czyż, a po wejściu na boisko Selahi. Duża grupa zawodników zagrała więc na wysokim poziomie i stąd wygrana. Tym bardziej że od początku do końca (dotyczy to całej drużyny) wszyscy grali bardzo ambitnie i z odpowiednim zaangażowaniem.
Gdyby trzeba było kogoś wyróżnić, to chyba wybralibyśmy Visusa, który świetnie spisywał się w obronie, ale też pokazał się w ofensywie.
Przed Widzewem mecz w lidze z Motorem, a potem Puchar Polski i pojedynek z Zagłębiem Lubin. Po nim do Łodzi przyjedzie Legia. Przed trenerem Jovićeviciem więc trudny sprawdzian. W piątek jego piłkarze pokazali jednak, że mają duży potencjał i duże chęci. Może w końcu zaskoczy i Widzew dołączy do ligowej czołówki. Bo przecież takie są plany.
Odpowiedź jest prosta 😎 pic.twitter.com/U8rWzTvFzT
— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 17, 2025
– Myślę, że fani docenili to, co zobaczyli, bo widzieli drużynę, która walczyła z pasją. Nawet gdy masz talent, to możesz go jeszcze podwoić ambicją. Tak było dzisiaj i dlatego zasłużyliśmy na to zwycięstwo – powiedział trener Widzew po zwycięskim debiucie. A pytany o atmosferę i doping w Sercu Łodzi stwierdził, że było “fantastic”. Mecz też taki był, mimo oczywistych błędów i nerwowej końcówki, to był wieczór, w którym zwyciężyli Widzew i futbol.