Piłkarze ŁKS w ostatniej kolejce pokonali Zagłębie Lubin 3:2. Przed łodzianami dwa bardzo ważne spotkania, z Koroną w Kielcach i Górnikiem Zabrze u siebie. – Porażka w którymś z najbliższych dwóch meczy, z Koroną lub Górnikiem, może spowodować, że nadzieja na utrzymanie umrze – mówi wychowanek ŁKS Paweł Golański.
Były reprezentant Polski oglądał na żywo mecz ŁKS z Zagłębiem. – Z obu stron to był futbol na tak. Drużyny były nastawione ofensywnie, w meczu było mnóstwo sytuacji. Skończyło się 3:2, a równie dobrze spotkanie mogło się zakończyć rezultatem 6:5. Sytuacji stuprocentowych oba zespoły stworzyły sporo. Jak na spotkanie ekstraklasy, było to super widowisko. Biorąc pod uwagę, że ŁKS jest na ostatnim miejscu w tabeli, a zdobycz punktową nie miał zbyt okazałą, to na tle Zagłębia zaprezentował się naprawdę dobrze. Szczególnie jeśli chodzi o ofensywę – mówi nam Golański.
Były obrońca ma zastrzeżenia do gry obronnej ŁKS. – Defensywa popełniała w tym spotkaniu błędy. Nie tylko obrońcy, ale cała gra obronna, szczególnie w pierwszych dwudziestu minutach, nie wyglądała najlepiej. Na szczęście dla ŁKS piłkarze Zagłębia nie skorzystali z kilku prezentów. Później gra w środkowej strefie boiska się poprawiła, choć też nie była idealna. W zespole ŁKS wciąż brakuje komunikacji, co pokazała choćby sytuacja Vidmajera z Malarzem. Z niegroźnej sytuacji padła bramka, a Arek mocno ucierpiał. Mogło to się zakończyć zdecydowanie gorzej, bo kontuzją Malarza. Oglądałem później to na powtórkach w telewizji. Arek otrzymał solidny cios, po którym niejeden bokser by się nie podniósł. Zresztą nie tylko ta sytuacja pokazała, że z brakiem komunikacji w ŁKS jest duży problem – podkreśla były reprezentant.
Golański jest pod wrażeniem gry w tym meczu Adama Ratajczyka. –Zabawił się przy bramce. Po części zmusiła go do tego sytuacja. Na małej przestrzeni było trzech zawodników Zagłębia i gdyby uderzył w pierwsze tempo, na pewno któregoś z nich by trafił. Należą mu się jednak słowa uznania za to, że zachował zimną krew. To co cechuje tego zawodnika, to odwaga. Odwaga w pojedynkach jeden na jeden. Ma siedemnaście lat, a nie boi się brać na siebie ciężaru gry. Choć nie wszystkie akcje mu wychodziły, to brał piłkę i próbował rajdami tworzyć kolejne okazje. Z tego piłkarza ŁKS może mieć bardzo dużą pociechę – twierdzi były obrońca.
Według Golańskiego wygrana nad Zagłębiem może napędzić zespół ŁKS. – Daje nadzieję. Inny wynik, niż zwycięstwo nad Zagłębiem, byłby przybiciem gwoździa do trumny. Po tej wygranej sytuacja w tabeli się nie odmieniła. Nie odmieni się po następnym meczu i po kolejnym, bo strata punktowa do bezpiecznej strefy jest duża. Jednak każde zwycięstwo daje wiarę, że ŁKS będzie walczył do samego końca. Nikt z nas nie odkryje Ameryki mówiąc, że sytuacja jest mega ciężka. Natomiast taki mecz, jak z Zagłębiem, może sprawić, że piłkarze uwierzą w siebie. ŁKS musi być teraz jak saper, bez pomyłki. Porażka z Koroną lub Górnikiem może spowodować, że nadzieja umrze. Przed piłkarzami dwa finały. Te mecze pokażą, czy ŁKS wciąż będzie miał szansę na utrzymanie, czy sytuacja zespołu jeszcze mocniej się skomplikuje – zaznacza.
W poniedziałek ŁKS zmierzy się na wyjeździe z przedostatnią Koroną Kielce. – W takim meczu nie ma faworyta. O wyniku zadecydują nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim przygotowanie mentalne. Kto przegra, pożegna się prawdopodobnie z ekstraklasą. Stawka meczu jest ogromna, co niekiedy paraliżuje piłkarzy. Kto sobie lepiej poradzi z ciężarem tego spotkania, zwycięży. Korona w tej rundzie nie gra tak źle, jak pokazują to jej wyniki. Mają problem z wykorzystywaniem sytuacji. Wyróżniającą się postacią zespołu jest bramkarz Marek Kozioł, który wiele razy ratował Koronę. To silny punkt tej drużyny – mówi Golański.