Kibu Vicuna i Wojciech Stawowy z ŁKS-em pożegnali się tego samego. Zwolnienie było zasłużone, czy 7 marca to pechowy dzień dla trenerów?
Trenerzy ŁKS-u nie będą dobrze wspominali 7 marca. Rok temu, tego dnia zwolniony został Wojciech Stawowy, a w 2022 z pracą pożegnał się Kibu Vicuna. Szkoleniowcy rozstawali się z drużyną w zupełnie innych sytuacjach.
– ŁKS wciąż jest w grze o awans, dlatego cieszę się, bo nie zostawiam po sobie spalonej ziemi. Miałem kapitalną drużynę, najlepszą w dotychczasowej karierze trenerskiej. Świetnie dogadywałem się z piłkarzami – powiedział Stawowy po rozstaniu z klubem z al. Unii.
Jego drużyna zajmowała trzecie miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi, a do Górnika Łęczna, ówczesnego wicelidera, traciła tylko dwa punkty. Chociaż w klubie zaczynały się pierwsze poślizgi w wypłatach, prowadzony przez Stawowego zespół grał spektakularną, ofensywną piłkę. Znacznie gorzej radził sobie w defensywie. ŁKS tracił bramki po kuriozalnych błędach.
– Na świecie nie ma drużyn, które nie popełniają błędów w defensywie. Ktoś niecelnie poddał, inny źle obliczył lot piłki, nie przeczytał sytuacji. Stąd problem fatalnej gry w defensywie – powiedział wtedy Stawowy.
Kibu Vicuna, były już trener i Tomasz Salski, właściciel ŁKS-u lubili powtarzać, że kadrowo, zespół z al. Unii jest najmocniejszy w lidze. Niestety, nie przenosiło się to na żadne statystki. Tylko cztery drużyny Fortuna 1. Ligi, strzeliły mniej bramek, od ŁKS-u. To Skra Częstochowa, Stomil Olsztyn, Górnik Polkowice i GKS Jastrzębie. Trzy z wymienionych zespołów, są w strefie spadkowej i raczej się nie utrzymają.
Szymon Janczyk, dziennikarz Weszło.com podał na Twitterze ciekawą statystykę. Według czynnika xP, który określa ile punktów powinien zdobyć dany zespół (składają się na to sytuacje bramkowe, obronione strzały i wiele innych) ŁKS jest dokładnie na tym miejscu, na którym być powinien. Wydaje się, że mit najmocniejszej kadry w lidze upada. Liczby potwierdzają, że z grupy piłkarzy, którą posiadał, Vicuna “wyciskał” tyle ile mógł.