Nowy trener PGE GiEK Skry Bełchatów ma pełnię władzy. Przyglądając się jego decyzjom, trudno być optymistą.
Decyzje podejmowane w PGE GiEK Skrze Bełchatów robią się coraz dziwniejsze. Chociaż Benjamin Diez nieźle spisywał się na pozycji libero, postanowiono z niego zrezygnować. Zmieniono kontrakt, który miał otrzymać Dawid Konarski. Atakujący nie mógł zgodzić się na warunki, które zaproponowali bełchatowianie i odszedł z klubu. W końcu, wydaje się największy grzech działaczy Skry, zrezygnowano z Adriana Aciobaniteiego. Chociaż Rumun był w Polsce pierwszy sezon, jako jeden z niewielu siatkarzy bełchatowian wyróżniał się na tle przeciętnej drużyny.
To nie wystarczyło, chociaż jeszcze w lutym Wiesław Deryłło, nowy prezes PGE GiEK Skry Bełchatów mówił na łamach “ŁS”, że Rumun dostał ofertę przedłużenia umowy i wszystko zależy od niego.
Decyzję o tym, że Aciobaniteiego nie będzie w skrze podjął Gheroge Cretu. Nowy trener ma pełnię władzy nad pionem sportowym. Nie podlega nikomu, ani nie jest jeszcze rozliczany ze swoich decyzji. Niezależnie od tego, ile pieniędzy z budżetu zaplanowanego na 18 miesięcy wyda, weryfikowane będą jego wyniki.
Dlatego buduje kadrę, tak jak tylko mu się podoba. Na razie trudno odnaleźć w tym jakiś klucz. Zrezygnowano ze świetnego Aciobaniteiego, by na jego miejsce wziąć kończącego w tym roku 20 lat Davida Dinculescu.
Nikt tak naprawdę nie wie po co, a Skra chwali się, że młody przyjmujący był czwartym (!) najlepiej punktującym zawodnikiem ligi rumuńskiej. Trochę słabe CV, jak na grę w górnej połowie tabeli najlepszej ligi świata. A przecież takie aspiracje mają szefowie Skry…
Tym bardziej, że dziewięciokrotnych mistrz PlusLigi to przecież klub polski, a nie rumuński. Niedawno z wielką pompą otwierano nową akademię Skry Bełchatów. Szefowie klubu dają sygnał młodym Polakom. Grajcie, a my i tak weźmiemy Rumuna, bo Cretu tak chce.
Bełchatowianie mają w kadrze tylko dwóch Polaków do gry w szóstce. To Grzegorz Łomacz, rozgrywający, z którym przedłużono umowę, a także Bartłomiej Lemański, środkowy. Dołączy trzeci – Michał Szalacha. Środkowy, który jest po dwóch bardzo poważnych urazach, ma umiejętności, ale czy nie podzieli losu Mateusza Miki i Łukasza Wiśniewskiego (który kolejny sezon spędzi w Skrze).
W Skrze ma grać Rafał Buszek. Zawodnik, który do tej pory występował na ataku i na skrzydle, w Bełchatowie założy koszulkę dla libero. I po co te kombinacje, skoro pod ręką był przyzwoity Diez?
Za to zagranicznych, niekoniecznie jakościowych zawodników będzie sporo. Cretu do Skry zabierze Zigę Sterna, rezerwowego przyjmującego reprezentacji Słowenii. Przychodzi Pavle Perić, czyli średni skrzydłowy dziewiątej drużyny włoskiej ekstraklasy. Przychodzi Miran Kujundžić w Polsce znany z gry w Ślepsku Malow Suwałki. W czym będzie lepszy od Aciobaniteiego? To wie chyba tylko Cretu.
Proces budowy drużyny postawiono na głowie. Pod rumuńskiego szkoleniowca dopasowano praktycznie wszystko. Jeżeli okaże się geniuszem i sprawi, że Skra wróci do Europy będziemy pod wrażeniem. Na razie wszystko zmierza w kierunku kolejnej spektakularnej katastrofy. A w następnym sezonie z ligi spadają trzy zespoły…
1 Comment
O rany, dno i trzy metry mułu. Dawno nie widziałem tak jadowitego i kontrowersyjnego na siłę artykułu. Redaktor chyba dziś w gorszym humorze, bo wrotki ewidentnie zostały odpięte. Pozostanie Aciobaniteia zależało przecież nie od niego, a od decyzji jego partnerki, która grała w Rzeszowie. Cretu wolał mieć więc pewnego Sterna niż czekać nie wiadomo ile na decyzję dziewczyny (!) Aciobaniteia, co wydaje się logiczne, ale najwidoczniej nie dla pismaka z Łódzkiego Sportu. Druga sprawa to Diez. Jeżeli dla pana redaktora, z przyjęciem na poziomie Piechockiego (42%) i przeciętnej postawie w obronie Diez “świetnie się spisywał” to wydaje mi się, że oglądaliśmy inną Skrę. Średni libero z wysokim kontraktem i marnujący limit. Po co go trzymać na siłę? Nie żebym był fanem transferu Buszka, ale na bezrybiu i rak ryba.