Siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów skomplikowali sobie walkę o medale.
W PGE GiEK Skrze Bełchatów zachodzą wielkie zmiany. Jest nowy prezes, przedłużono umowę ze sponsorem strategicznym. Rozpoczęto również przymiarki, do budowy kadry na kolejny sezon. Jako pierwsi informowaliśmy, że w zespole dziewięciokrotnych mistrzów Polski zostanie Grzegorz Łomacz. Za to niepewna jest przyszłość Adriana Aciobanitei.
Skra świetnie zaczęła rok. Wygrała cztery spotkania z rzędu. Ale już w ostatniej styczniowej kolejce, LUK Lublin, małe objawienie tego sezonu, nie dał szans podopiecznym Andrei Gardiniego. To spotkanie pokazało, jak wiele w Skrze zależy od Dawida Konarskiego.
Atakujący był gotowy już na następny mecz, w którym rywalem bełchatowian był Indykpol AZS Olsztyn. Sztab szkoleniowy zasłużonej drużyny podjął zaskakującą decyzję, bo nie wpisał do protokołu meczowego Mateusza Nowaka. Młody środkowy, dopiero wchodzi do wielkiej siatkówki, a grał już dobre mecze. I to nie z byle kim. Był jednym z najjaśniejszych punktów Skry w spotkaniu, w którym pokonała Projekt Warszawa. Jego miejsce zajął Łukasz Wiśniewski. Doświadczony środkowy dopiero niedawno rozpoczął treningi z drużyną. Nie jest jeszcze gotowy na grę nawet w niewielkim wymiarze czasu.
Początek meczu był wyrównany. Do wyniku 6:6 wydawało się, że to Skra gra lepiej. Ale olsztynianie, dzięki świetnym zagrywkom Cezarego Sapińskiego wyszli na dwupunktowe prowadzenie. I co zaskakujące, utrzymali je prawie do końca pierwszej partii. Dopiero pod koniec, podopieczni Gardiniego zdołali wyrównać na 22:22, bo asa zaserwował Bartłomiej Lipiński. Na niewiele się to zdało, bo w świetnej dyspozycji był Alan Souza. Brazylijczyk w pierwszym secie zdobył dziewięć punktów. To on dał Olsztynowi piłkę setową i skończył pierwszego seta.
W drugiej odsłonie gry, Skra już tak nie walczyła. Przez całego seta, nie prowadziła ani razu, a remisowała tylko raz. Przy wyniku 2:2. Przyjezdni szybko odskoczyli dzięki dobrym zagrywkom Souzy. Na boisku pojawił się Pierre Deroulion. Francuz, bardzo obniżył loty, po tym jak przedłużył kontrakt ze Skrą. Słabo spisywał się również Konarski. W drugiej partii, teoretycznie najlepsi, ofensywni zawodnicy bełchatowian zdobyli tylko cztery punkty. Słabo spisywał się również Aciobanitei. Miał problemy z przyjęciem. Chociaż bełchatowianie obronili dwie piłki setowe, przegrali 20:25. Ostatnią akcję skończył Manuel Armoa, który obił blok Lemańskiego.
W trzecim, jak się okazało ostatnim secie, Skrze sił starczyło tylko na kilka pierwszych akcji. Gospodarze prowadzili 9:7. W następnej akcji Szymon Jakubiszak trafił w blok Lemańskiego. I to był koniec dziewięciokrotnych mistrzów Polski. Olsztynianie z Karolem Jankiewiczem w polu zagrywki zdobyli pięć punktów z rzędu. Wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu. Przegrali 20:25 i bardzo skomplikowali sobie walkę o medale. Przed nimi trudne mecze z Treflem Gdańsk, Projektem Warszawa i Resovią. A na plecach czuć oddech ZAKSY i Nysy…
PGE GiEK Skra Bełchatów – Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
PGE GiEK Skra Bełchatów: Łomacz, Aciobanitei, Poręba, Konarski, Lemański, Lipiński, Diez (libero), oraz Kupka, Derroulion, Petkov