Kiedyś meczu obu zespołów rozpalały całą siatkarską Polskę, a ich stawką bywało mistrzostwo Polski. Teraz jeden klub to europejski gigant, a drugi szuka swojej nowej siatkarskiej drogi i walczy o sportowe lepsze jutro.
Jastrzębski Węgiel to nie tylko broniący tytułu mistrz Polski, ale też finalista ostatniej edycji siatkarskiej Ligi Mistrzów. I to właśnie jemu we wtorek czoła stawić musiała plasująca się w dolnej połowie tabeli PlusLigi PGE GiEK Skra Bełchatów, która w tym sezonie wygrała zaledwie 6 z 14 meczów ligowych.
Choć oba kluby to uznane europejskie marki, które potrafiły toczyć między sobą heroiczne boje o mistrzostwo kraju, dziś dzieli je sportowa i organizacyjna przepaść. Jastrzębski Węgiel ma w składzie najlepszych polskich i zagranicznych zawodników, a PGE GiEK Skra zmaga się z poważnymi zmianami instytucjonalnymi i z dużymi problemami buduje kadrę na ten sezon (tak, nadal ją buduje, bo do ważnych rotacji w składzie dochodziło jeszcze w grudniu).
CZYTAJ TEŻ: PGE GiEK Skra Bełchatów postawiła się mistrzom Polski. To nie wystarczyło
Na boisku te różnice było widać gołym okiem. Bełchatowianie co prawda walczyli, wygrali nawet jeden z setów, ale w dwóch innych byli dla rywali raczej tłem, przegrywając do 18. Trzeba oczywiście pamiętać, że radzić musieli sobie bez chorego Dawida Konarskiego, co na pewno miało duży wpływ na końcowy wynik, ale jednak w tej chwili trudno nawet z nim byłoby im rywalizować z Jastrzębskim o zwycięstwo, choć chęci i zaangażowania nie można im odmówić. Widać to zresztą na naszych zdjęciach. Zachęcamy do obejrzenia galerii z tego spotkania. Żeby ją zobaczyć wystarczy kliknąć w poniższą fotografię.
WIĘCEJ: Musiał zastąpić gwiazdę PGE GiEK Skry Bełchatów. “Mogło być lepiej, ale…”