Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrali pierwszy półfinał Pucharu CEV.
PGE Skra Bełchatów w półfinale Pucharu CEV grała z włoską Modeną. To trzeci zespół włoskiej ekstraklasy. Największą gwiazdą rywala bełchatowian jest Earvin N’Gapeth, francuski przyjmujący. Fani Skry z pewnością pamiętają Nicolasa Marechala. Francuz przez dwa lata grał w Skrze na skrzydle. Zdobył Puchar Polski i Superpuchar Polski.
Do składu PGE Skry Bełchatów wrócił Filippo Lanza. Włoch dostał kilka dni wolnego, bo urodziło mu się dziecko. Zmienił Vasinę, który dobrze spisywał się w meczu z Czarnymi Radom.
Początek był wyrównany. W Skrze znowu najbardziej równo grał Karol Kłos. Wraz z drugim wicemistrzem świata Mateuszem Bieńkiem, zrobił trzy punktowe bloki. Był remis 7:7. Modena prowadziła grę, ale bełchatowianie nie ustępowali. Lanza zaserwował w aut i po raz pierwszy Włosi prowadzili dwoma punktami. Znowu największym problemem Skry był Dick Kooy. Holender nie przyjmował, słabo atakował. Słabo kończył akcje również N’Gapeth. W połowie partii miał ujemną skuteczność. Pod koniec Modena odskoczyła. Kluczowy był błąd Kooya. Holender przestrzelił, a włoscy blokujący schowali ręce. Skra obroniła pierwszego setbola. Trudną piłkę, wrzuconą pod rękę skończył Kłos. Przy drugiej serwował Kooy, piłka wróciła na połowę gości, ale Aleksandar Atanasijević trafił w aut. Po dobrym początku, siatkarze PGE Skry Bełchatów nie dali rady zagrać równie udanej końcówki.
W drugiej partii z Bieńkiem w polu zagrywki Skra rozpoczęła od dwóch punktów. Znowu byliśmy świadkami kontrowersji. Coraz częściej w Pucharze CEV sędziowanie pozostawia wiele do życzenia. Chociaż sędzia liniowy wskazał na boisko, główny arbiter uznał, że był aut. Wytrąceni z równowagi Włosi grali nerwowo. Po ich błędach Skra prowadziła 9:6. Szkoda, że w następnej akcji Lanza zepsuł zagrywkę. Bełchatowianie utrzymywali trzypunktowe prowadzenie. Gdy Modena przegrywała 10:13, Andrea Giani wziął czas. Na niewiele to się zdało. Kłos był koszmarem N’Gapetha. Zatrzymywał go w każdym, możliwym ustawieniu. Po dwóch udanych kontrach Lanzy, Skra prowadziła 15:10. Czas spędzony z rodziną podziałał na Włocha doskonale, bo kolejny punkt dołożył blokiem. Widać było nerwy w zespole z Bełchatowa. Skra długo męczyła się ze zdobyciem dwudziestego punktu. Modena zbliżyła się na dwa oczka, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął Bieniek. Uderzył spod siatki, nie do obrony. W tym secie, gdy zawodnik Skry zrobił świetną akcję, w następnej psuł zagrywkę. Nie ominęło to wicemistrza świata. Przez jego błąd Modenie brakowało punktu do wyrównania. Pod koniec, Włochów blokiem zatrzymał Łomacz. Po kontrze Lanzy, Skra grała setbola. Po długiej wymianie, Kooy wbił “gwoździa” i Skra wyrównała.
W trzeciej partii zespoły walczyły punkt za punkt. Skra prowadziła 8:7, ale Lanza zepsuł zagrywkę i Modena wyrównała. Włosi mieli potem serię trzech zdobytych punktów z rzędu. Gardini wziął czas. Wydawało się, że włoskiemu przyjmującemu brakuje sił. Modena odjeżdżała, bo lepiej serwowała. Bełchatowianie mieli problem z finalizacją ataków. Skra przegrywała na boisku pojawił się Mihajlo Mitić. Miał podwyższyć blok, ale na niewiele zdała się jego pomoc. Po dwóch asa Modeny z rzędu, Skra przegrała 18:25.
Nawet we Włoszech, siatkarze Skry mogli liczyć na klub kibica.
Porażka nie wpłynęła źle bełchatowian. W czwartą partię weszli energicznie. Lanza skończył trzy ataki z rzędu i prowadzili 5:4. Bieniek nareszcie wyregulował celownik. Zagrał dwa asy z rzędu. Giani ratował się czasem. W grze bełchatowian nareszcie było widać radość, ale niestety dali się dogonić Modenie (12:12). Znowu antybohaterem partii był sędzia. Skra straciła punkt, bo arbiter główny nie posłuchał liniowego. Pojawiły się nerwy. Gardini wziął czas, żeby uspokoić zawodników. Kluczowa była wymiana przy 20:19 dla Modeny. Bełchatowianie nie wykorzystali szansy. Kooy popełnił błąd przy kontrze. W następnej akcji Atanasijević nadział się na blok. Zabrakło niewiele. Bruno z Modeny serwował pierwszego meczbola. Bełchatowianie obronili go, bo Kooy, który w poprzednich akcjach zawodził, obił blok. Skra grała nieźle, ale nie wykorzystała szansy. Lanza zaserwował w siatkę. Nie należy skreślać bełchatowian przed rewanżem. Rozegrali jeden z lepszych meczów w sezonie.
Azimut Modena – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:20, 20:25, 25:18, 25:22)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kooy, Bieniek, Atanasijević, Kłos, Lanza, Gruszczyński (libero), oraz Mitić