PGE Skra Bełchatów bez problemów pokonała Duklę Liberec i zagra w kolejnej rundzie Pucharu CEV.
Bełchatowianie pojechali do Czech na rewanż pewni swego, bo nawet w rezerwowym wkładzie nie dali szans Dukli. W ekipie zabrakło chorego trenera Slobodana Kovaca, jego serbskiego asystenta Slobodana Prakjacicia. Kolejny raz drużynę prowadził Radosław Kolanek, a wspierał go statystyk Robert Kaźmierczak. To nie był koniec braków, gdyż nie mógł zagrać Mihajło Mitić, dlatego zmienników musiał wesprzeć Grzegorz Łomacz. A że środkowych jest trzech, to na zmianę muszą grać Karol Kłos z Mateuszem Bieńkiem. Tym razem przyszła kolej na tego pierwszego, będącego w wysokiej formie, co potwierdził w Libercu.
Po zwycięstwie u siebie 3:0 PGE Skra musiała na wyjeździe wygrać dwa sety. Dokonała tego byskawicznie, bo w niespełna 45 minut. Po czym siatkarze z Bełchatowa rozluźnili się i sprawili trochę radości gospodarzom, którzy wyszli na prowadzenie (16:12) i nie stracili przewagi. Wydawało się, że konieczny będzie tie-break, bo sytuacja w trzeciej partii powtórzyła się. Dukla prowadziła 21:19, jednak końcówka należała już do PGE Skry, która odrobiła straty i wygrała mecz.
W kolejnej rundzie przeciwnikiem PGE Skry będzie Neftochimik Burgas.
Dukla Liberec – PGE Skra Bełchatów 1:3
Sety: 20:25, 17:25, 25:23, 23:25
PGE Skra: Łomacz 1, Taht 16, Adamczyk 6, Schulz 13, Sawicki 13, Kłos 15, Milczarek (libero) oraz Bieniek 2