Widzew Łódź zrewanżował się Koronie Kielce za wysoką porażkę przed własnymi kibicami w poprzednim sezonie. Tym razem to łodzianie wbili swoim rywalom “trójkę” i zainkasowali komplet punktów. Atmosfera w kieleckiej drużynie jest nie do pozazdroszczenia.
Korona Kielce przegrała z Widzewem przy Al. Piłsudskiego 138 1:3 i jest coraz mocniej zagrożona spadkiem z PKO Ekstraklasy. W tym momencie kielczanie znajdują się pod kreską z jednym punktem straty do Puszczy Niepołomice.
– Coś trzeba z tym zrobić, bo jeżeli tak dalej pójdzie, to droga jest tylko jedna. Nie mamy zamiaru być w tej strefie spadkowej. Chcemy uratować ekstraklasę do Korony – mówił po meczu Bartosz Kwiecień – Nie wiem, co się z nami stało. Nie mam usprawiedliwienia – dodał piłkarz z Kielc.
Inny zawodnik Korony przyznał wprost, że Widzew był po prostu drużyną lepszą i zasłużenie wygrał to spotkanie.
– Na treningach wyglądamy zupełnie inaczej. Nie wiem, czy to ciśnienie nas tak przytłacza, bo jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Dzisiaj zasłużenie przegraliśmy, bo Widzew dominował prawie cały mecz. Na pewno nie tak to powinno wyglądać. Nie tak się walczy o utrzymanie Korony, nie tak się walczy o życie – skomentował w gorzkich słowach występ swojego zespołu Miłosz Trojak.
Kwiecień przyznaje, że atmosfera w szatni nie jest obecnie najlepsza, bo ciężko o taką, gdy przegrywa się z ważnym rywalem, jak został nazwany Widzew przez zawodnika Korony.
– Po serii bez wygranego meczu i porażce 1:3, z tak ważnym dla nas i naszych kibiców, rywalem o dobrą atmosferę. Pracujemy dalej i naprawdę mocno w to wierzę. W tamtym sezonie też nas wszyscy skreślili i mówili, że nie damy rady, a jednak daliśmy – zakończył optymistycznie Bartosz Kwiecień.
CZYTAJ TAKŻE: Widzew wywiązuje się z roli faworyta