Widzew Łódź to na pewno jedna z rewelacji tego sezonu PKO Ekstraklasy. Beniaminek zaczął zaskakiwać swoją postawą wszystkich w kraju. Jednym z zawodników, którzy zrobili bardzo pozytywne wrażenie jest Serafin Szota.
Serafin Szota swoją karierę zaczynał w Namysłowie, gdzie zaczynał swoją przygodę z piłką, w tamtejszym Starcie. W wieku 13 lat przeszedł do Akademii Lecha Poznań, gdzie kontynuował swoje postępy. Zaledwie po dwóch latach 15-letni wówczas Szota został graczem Lecha do lat 19. Później były już występy na poziomie seniorskim w Zagłębiu Lubin i Wiśle Kraków, a w międzyczasie wypożyczenia do Odry Opole i Stomilu Olsztyn. Zawodnik występował także w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Szota brał nawet udział w mistrzostwach świata U-20, które rozgrywane były m.in. na stadionie przy Al. Piłsudskiego 138.
W PKO Ekstraklasie na dobrą sprawę 24-latek regularnie zaczął grać dopiero w tym sezonie, gdy przeszedł do Widzewa. Debiut w czerwono-biało-czerwonych barwach przypadł w przegranym 1:2 meczu z Legią w w 5. kolejce. Szota otrzymał wówczas dwie minuty od Janusza Niedźwiedzia.
– Przyszedłem tu po to, żeby grać. Moja dotychczasowa sytuacja nie jest dla mnie zadowalająca, bo chcę grać i łapać jak najwięcej minut. Dlatego bardzo się cieszę, że zadebiutowałem, choć szkoda, że w przegranym meczu – mówił w rozmowie z nami Serafin Szota [CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ TUTAJ].
Wcześniej rozegrał jedynie 23 mecze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju, z czego 15 w podstawowym składzie. Wszystkie w barwach „Białej Gwiazdy”. Piłkarz w odcinku „Widzew po godzinach” na kanale Widzew TV przyznał, że spodziewał się, że dużo wcześniej będzie w stanie regularnie występować w PKO Ekstraklasie.
– Muszę się przyznać, że myślałem, że moja droga z Ekstraklasą i regularnym występowaniem na tym poziomie przyjdzie dużo wcześniej. Życie jednak lubi niespodzianki i musiałem trochę pozmieniać te swoją drogę przez wypożyczenia, pierwszą ligę, niegranie w Ekstraklasie i ciężkie decyzje, które mnie czekały – powiedział Serafin Szota.
Dzisiaj 24-letni Szota jest podstawowym wyborem Janusza Niedźwiedzia, mimo że na początku obecnego sezonu siedział na ławce, a w pierwszej jedenastce oglądaliśmy Martina Kreuzrieglera, Mateusza Żyro i Patryka Stępińskiego. Były piłkarz Wisły wykorzystał jednak kontuzję uda Żyry i od 9. kolejki PKO Ekstraklasy jest etatowym defensorem u trenera Niedźwiedzia.
To właśnie z Serfainem Szotą w wyjściowej jedenastce Widzew zaliczył imponującą serię sześciu meczów z rzędu bez straty gola w rundzie jesiennej. Piłkarz zdradza, że regularna gra była jego krótkoterminowym celem, który udało się zrealizować, a teraz czas na kolejne wyzwania, które postawił przed sobą 24-latek.
– Moim celem krótkoterminowym była gra i łapanie minut, a teraz mam już wyznaczone kolejne cele, do których chcę dążyć – zdradził Szota. [CAŁY ODCINEK Z SERFAINEM SZOTĄ OBEJRZYSZ TUTAJ].
CZYTAJ TAKŻE: Trener Wisły Płock: „Widzew to dobra drużyna, ale gramy w domu”