Formułki typu: „nie mamy szczęścia”, „trzeba wyciągnąć wnioski”, „w kolejnym spotkaniu nie możemy popełniać tylu błędów”, itd. – piłkarze Widzewa ocenili mecz z Zagłębiem Lubin.
Kolejna porażka Widzewa w rundzie wiosennej stała się faktem. Czerwono-biało-czerwoni tym razem przegrali z Zagłębiem Lubin 0:2. Mieli swoje okazje, ale nie ma wątpliwości, że rywale byli lepsi: byli bardziej zdeterminowani, lepiej grali w piłkę i byli skuteczniejsi, zarówno w defensywnie, jak i pod bramką przeciwnika. Porażka Widzewa była zasłużona.
Mecz, jak zawsze, ocenili trenerzy na konferencji prasowej. Teraz oddajmy głos piłkarzom.
– Sytuacja się powtarza po każdym kolejnym spotkaniu. Przeciwnik wykorzystuje podania za nasze plecy, w ten sposób Zagłębie stworzyło dwie czy trzy okazje na samym początku meczu. Pierwsza strona bramka to błędy indywidualne. To nie jest tak, że rywal stwarza fenomenalne akcje, w większości to są nasze straty piłki. To się powtarza od dłuższego czasu, rozmawiamy na ten temat, ale to nie przynosi efektu – mówi Patryk Stępiński, kapitan zespołu. – Kolejna sprawa jest taka, że stwarzamy sytuacje, ale ich nie wykorzystujemy. Przeciwnik po strzelonym golu cofa się na swoją połowę, musimy rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym. Kluczowe, żeby odnieść zwycięstwo, to nie stracić bramki jako pierwsi oraz nie popełniać tych błędów. W poprzedniej rundzie było tak, że przeciwnik miał wiele okazji, których nie wykorzystywał. Teraz jest odwrotnie – dodał.
Do bramki Widzewa, po jednym meczu na ławce, wrócił Henrich Ravas. I Słowak spisywał się bardzo dobrze. Kilka razy ratował swój zespół. Ale i tak to nie pomogło. – Wszyscy jesteśmy niezadowoleni z tego, jak to idzie. Tracimy gole w pierwszej połowie, nie strzelamy ich. Gdy tu przyjechałem, to myślałem, że to jest dobry dzień na zdobycie trzech punktów. Nie udało się. Teraz musimy zareagować jako zespół i udowodnić, że jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo w następnym meczu – komentował po porażce w Lubinie.
Według niego zabrakło też szczęścia. – Ale mówimy o tym po każdym kolejnym spotkaniu. Szczęście jest bardzo ważne, ale na to szczęście musimy zapracować. Były okazje, dwa słupki, dwie interwencje bramkarza. Mamy sytuacje, jednak nie jesteśmy w stanie zdobyć bramki. To jest dla nas bardzo trudny okres, jednak to nasza robota, żeby popracować i walczyć jak jedna drużyna – stwierdził.
Najbardziej zaskakujące były słowa Ernesta Terpiłowskiego (cytujemy je za portalem widzewtomy.net): – Nie traktuję tego jako kryzys, bo jak pokazały ostatnie mecze: my nie gramy źle w piłkę, ale brakuje tego szczęścia i bramek. Myślę, że zwycięstwo odmieniłoby całkiem nastroje i pogląd na nasze miejsce w tej lidze. Myślę, że po zwycięstwie wyglądałoby to dużo lepiej. Cały czas wprowadzamy do gry coś nowego i doskonalimy to, co już umiemy. Musimy zachować spokój, bo tylko przez spokój możemy znowu zacząć punktować – powiedział młodzieżowiec.