Według mnie to będzie zupełnie inny mecz niż ten z jesieni. Obie drużyny są w innej sytuacji – uważa Serafin Szota, obrońca Widzewa.
Gdy jesienią Wisła Płock przyjechała na Widzew, była liderem PKO Ekstraklasy, jej największą rewelacją. Później jednak spuściła z tonu. Duża w tym zasługa Widzewa, który pokonał ją w Sercu Łodzi 2:1. Teraz zespół trenera Pavola Stano jest na dziewiątym miejscu. – Według mnie to będzie zupełnie inny mecz niż ten z jesieni. Obie drużyny są w innej sytuacji, Wisła złapała trochę tlenu. To będzie trudne spotkanie, ale jesteśmy dobrze przygotowani. To nie jest przypadek, że w każdym meczu tworzymy sobie tyle okazji. Jedziemy do Płocka z pozytywnym nastawieniem oraz wiarą w zwycięstwo – mówi Serafin Szota.
CZYTAJ TEŻ: Widzew ma kadrowe problemy. Trwa wyścig z czasem
Ten tlen, to oczywiście wygrana Wisły w zaległym meczu. W środę płocczanie pokonali Wartę Poznań. Nie stracili też gola, co udało im się po raz pierwszy od pięciu spotkań. Ale gole traci też Widzew. Stracił ich cztery w dwóch ostatnich meczach. – Trudno powiedzieć przed spotkaniem, co trzeba zrobić, żeby zachować czyste konto, bo sytuacje meczowe są różne. Na pewno musimy wystrzegać się błędów, grać solidnie i agresywnie w obronie. Wierzymy w to, że w poniedziałek utrzymamy zero z tyłu – stwierdził widzewiak.
Pewnym problemem łódzkiej drużyny może być fakt, że nie mają do dyspozycji boiska z naturalną trawą. Trenują na sztucznych. – Odczuwamy to, w pierwszych minutach musimy zaadaptować się do boiska naturalnego, bo na sztucznym gra się inaczej. Jesteśmy jednak zawodowymi graczami, więc musimy to robić jak najszybciej. Jako zawodnik mam nadzieję, że w Płocku ta murawa będzie dobrej jakości, ponieważ ostatnio było z tym różnie. Wierzę, że gospodarze przygotują boisko i będzie można grać na nim w piłkę – dodał Szota.