Kompleks Jastrzębskiego Węgla trwa. PGE Skra Bełchatów przegrała z nim po raz 11. z rzędu w PlusLidze.
Nie można wygrać z najlepszą obecnie polską drużyną, gdy fatalnie przyjmuje się zagrywkę, a dwaj skrzydłowi grają z 30- i 33-procentową skutecznością. Gdyby zresztą wymieniać wszystkie mankamenty PGE Skry, relacja musiałaby być bardzo, bardzo długa. A mecz nie zasługuje na taki opis, bo stał na średnim, a momentami słabym poziomie.
W pierwszych dwóch setach bełchatowianie występowali w roli statystów. W pierwszym oddali Jastrzębskiemu Węglowi 10 punktów, w drugim – siedem. Fatalnie grał Aleksandar Atanasijević, nie potrafiący przebić się przez blok. A jak mu się to udawało, to nie trafiał w boisko. Po zbiciach zdobył dwa punkty, tyle samo co blokiem. Jeszcze gorzej grał Milad Ebadipour – zero punktów w ataku i dwie popsute zagrywki (serwował dwukrotnie).
Kolejny problem to słaba obrona PGE Skry. W całym spotkaniu gospodarze zdobyli mnóstwo punktów po kiwkach czy odbiciach od bloku, które przy normalnie broniącym zespole nie miały prawa wpaść. Co z tego, że dobrze grający Dick Kooy punktował nawet na potrójnym bloku, Kacper Piechocki pewnie przyjmował i bronił, skoro brakowało skuteczności.
W trzecim secie PGE Skra pokazała, że ma potencjał. Atanasijević męczył się w ataku, lecz dobrze serwował, dzięki czemu bełchatowianie wyszli na prowadzenie 16:9. Ale po serwach Jurija Gladyra goście stanęli i stracili pięć punktów z rzędu. Trener Slobodan Kovac zdjął z boiska serbskiego atakującego, a fatalnego Ebadipoura zastąpił rekonwalescent Robert Taht. Gladyr wreszcie się pomylił, a Estończyk zdobył punkt atakiem, dodał asa, a Mateusz Bieniek niezwykle efektownie zatrzymał blokiem Stephena Boyera. Role się odwróciły, bo jastrzębianie zaczęli oddawać punkty po błędach.
To było jednak wszystko, na co było stać PGE Skrę, bo w czwartym secie jej zawodniczy przyjmowali zagrywki z 15-procentową dokładnością. Z tego nie da się zrobić niczego, a 43-procentowa skuteczność w ataku jest wynikiem fenomenalnym. Szans na korzystny wynik jednak nie było i bełchatowianie zasłużenie przegrali partię i mecz.
Występ PGE Skry można podsumować, że wynik jest lepszy niż gra, a straty punktów z Indykpolem AZS Olsztyn i Stalą Nysa nie były przypadkowe. Bo drużyna na razie gra źle… W sobotę do hali Energia przyjedzie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:1
Sety: 25:18, 25:20, 17:25, 25:18
Jastrzębski Węgiel: Toniutti 1, Fornal 15, Wiśniewski 9, Boyer 11, Clevenot 8, Gladyr 12, Popiwczak (libero) oraz Hadrava 4, Tervaportti
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour 8, Bieniek 8, Atanasijević 11, Kooy 17, Kłos 6, Piechocki (libero) oraz Schulz 2, Taht 3, Mitić