Stal Nysa jest ostatnia w tabeli PlusLigi, ale w dwóch spotkaniach w tym sezonie mocno postraszyła PGE Skrę Bełchatów.
Potwierdziły się przypuszczenia, że PGE Skra będzie musiała radzić sobie bez Aleksandra Atanasijevicia i Grzegorza Łomacza, który zarazili sią koronawirusem. Szybko jednak okazało się, że w drużynie są wartościowy zmiennicy i gdy tylko dostają szansę, spisują się bardzo dobrze. Damian Schulz to przecież mistrz świata, a Mihajło Mitić – mistrz Europy.
Rywal nie był wymagający, choć w pierwszej rundzie odebrał bełchatowianom punkt i był blisko wygranej. Teraz też mocno postraszył bełchatowian, którym po dwóch setach, w których dominowali bardzo wyraźnie, zabrakło energii. Bardziej niż brak Łomacza i Atanasijevivia dała o sobie znać męcząca wyprawa do Bułgarii, w ponad pięciogodzinnymi podróżami z Sofii do Burgas i z powrotem.
Inna sprawa, że Stal w trzecim secie zaczęła świetnie serwować, a PGE Skra nie zdołała na to odpowiedzieć. Juz dawno drużyna nie traciła punktów po tak długi seriach, jak robili to Wassim Ben Tara czy Kamil Kwasowski. Wszystko wskazywało, że powtórzy się sytuacja z początku sezonu i konieczny będzie tie-break. Faworyt zmobilizował się jednak i czwartą partię zaczął od prowadzenia 5:1 po trzech asach Mateusza Bieńka. Gospodarze wyczuli jednak szansę i ambitnie gonili. Po trzech blokach: na Miladzie Ebadipourze i bardzo dobrze grającym Schulzu było 20:20.
Na szczęście od wyniku 22:22 punktowała jedynie PGE Skra z pomocą Zouheira El Graouiego, który pomylił się w ataku, a ostatni punkt w meczu zdobył Karol Kłos, sprytnie przebijając drugą piłkę. Nagrodę dla MVP meczu dostał Bieniek, a dobrze wypadli też Schulz i bezbłędny w przyjęciu i skuteczny w ataku Dick Kooy.
We wtorek PGE Skra zagra w swojej hali z Neftohimikiem Burgas w Pucharze CEV.
Sety: 18:25, 18:25, 25:19, 22:25
PGE Skra: Mitić 5, Ebadipour 13, Bieniek 11, Schulz 14, Kooy 13, Kłos 11, Piechocki (libero) oraz Milczarek