PIłkarze Widzewa w meczu bez historii zremisowali z Górnikiem Łęczna 0:0. Chociaż widzewiacy przez niemal cały mecz próbowali zdobyć gola, to ich wysiłki spaliły na panewce.
Ciężko by było inaczej, skoro zespół z Łodzi musiał sobie dzisiaj radzić bez nominalnego napastnika. W rolę „dziewiątki” wcielił się Mateusz Michalski.
– Na pewno pozostaje niedosyt, bo mieliśmy swoje dwie, trzy sytuacje. Najbardziej klarowną w drugiej połowie, gdy po stałym fragmencie gry piłka została obroniona i była dobitka z pierwszego metra, ale Krystian się poślizgnął i nie udało mu się dobić do bramki. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny teren, ale przyjechaliśmy z nastawieniem żeby zdobyć trzy punkty. Wiemy że drużyna z Łęcznej jeszcze nie przegrała meczu, ale to nie może nas usprawiedliwiać. Powinniśmy wywalczyć całą pulę, ale niestety spotkanie zakończyło się remisem – mówił po meczu Michalski.
Niemal identycznej wypowiedzi po spotkaniu w Łęcznej udzielił trener Enkeleid Dobi, który również czuje niedosyt z jednego punktu.
– Czujemy lekki niedosyt. Trzeba obiektywnie przyznać, że mecz był pod naszą kontrolą. Na pewno jednak Górnik Łęczna to solidna drużyna, co pokazują również statystyki z najmniejszą liczbą straconych bramek. Nie stworzyliśmy dziś może zbyt wielu sytuacji bramkowych, ale biorąc pod uwagę naszą przewagę na boisku brakowało postawienia “kropki nad i”, ostatniego podania czy wyboru, który otworzyłby drogę do bramki – powiedział Enkeleid Dobi. – Trzeba jednak szanować ten punkt, bo to nasz pierwszy punkt na wyjeździe – zakończył szkoleniowiec Widzewa.
fot. Marian Zubrzycki