Jeśli prawdziwe jest twierdzenie, że jesteś tak dobry, jak ostatni mecz, to dla Widzewa powinny zaczynać się dobre dni. Sześć punktów w dwóch ostatnich kolejkach pozwoliło trochę oddalić się od strefy spadkowej, a styl daje powody do optymizmu.
Daleki jednak jestem od euforii, jaka zapanowała wśród dużej części kibiców, ale jej się nie dziwię. Fanatycznie wspierają swój klub, kibicują drużynę, a w zamian ostatnio nie dostawali zbyt wiele – pojedyncze zwycięstwa, czasami efektowne, jak z Lechem w Poznaniu, czasami wymęczone, jak w Pucharze Polski. Drugi raz w tym sezonie Widzew wygrał dwa kolejne mecze ligowe (wcześniej z Ruchem i Lechem) i awansował do pierwszej dziesiątki w tabeli ekstraklasy.
Dla mnie najbardziej optymistyczne jest to, że w spotkaniach z ŁKS i Górnikiem Zabrze drużyna dobrze grała w piłkę. W derbach zaczęła lekko stremowana, ale z każdą kolejną minutą nabierała pewności, osiągając przewagę większą niż wskazuje na to wynik. Przeciwko zabrzanom zagrała jeszcze lepiej, od początku przejmując inicjatywę, a wynik mógł być jeszcze efektowniejszy.
Z drugiej strony odzywa się we mnie może nie sceptyk, ale realista, bo rywale nie byli najwyższych lotów. ŁKS jest najgorszy w lidze i nie zmienią tego dwa gole strzelone Pogoni Szczecin. Górnik znakomicie zaczął rundę wiosenną, ale jestem przekonany, że problemy z wypłatami i spowodowany tym piątkowy strajk miał wpływa na postawę jego zawodników.
Chwała widzewiakom, że potrafili to wykorzystać, jednak z drugiej strony Jagiellonia Białystok boleśnie ich zweryfikowała, po czym w dwóch następnych kolejkach zdobyła punkt i to bardzo szczęśliwie.
To powinno być jak lód na rozgrzane widzewskie głowy, bo na razie Widzew jeszcze się nie utrzymał, w środę sprawdzi go pierwszoligowa Wisła Kraków w Pucharze Polski, a w niedzielę w lidze Śląsk Wrocław. Jedni i drudzy przeciwnicy nie zostawią tyle miejsca w środku boiska co ełkaesiacy i zabrzanie.
Na koniec o personaliach. W sporcie jest tak, że pech jednego gracza jest szansą dla innego. Dominik Kun zaczął wiosnę w rezerwie, ale po urazie Marka Hanouska wskoczył do składu i miał ogromny udział w obu zwycięstwach. W zespole jest wielu lepszych piłkarzy, ale mało kto dorównuje Kunowi ambicją i zaangażowaniem. On daje drużynie to, co w dzisiejszej piłce bardzo ważne – kilometry. W meczu z Górnikiem widzewiacy przebiegli aż o sześć kilometrów więcej od przeciwników, w czym duża zasługa zawodnika z nr. 22, goniącego od pola karnego do pola karnego. Jak mówi jeden z trenerów, on swoją walecznością i zaangażowaniem zaraża kolegów i zmusza do jeszcze większego wysiłku. Po pozyskaniu Noaha Diliberta konkurencję ma dużą, jestem jednak przekonany, że sobie poradzi.