Marcin Pogorzała będzie dobrym trenerem. Albo nie będzie. Kto to wie? Jedno jest pewne. Dla młodego szkoleniowca za wcześnie na tak wielki klub jakim jest ŁKS. Chociaż sam zainteresowany bronił się mówiąc: “Jeżeli będzie mi dane prowadzić drużynę dalej będę robił wszystko co potrafię. Od 25. lat piłka nożna to całe moje życie i po dwóch miesiącach niepowodzeń nie zwątpię w siebie. Na start mojej trenerskiej drogi dużo rzeczy dzieje się inaczej niż można byłoby sobie wymarzyć, ale znamy historie gdzie wielka kariera zaczynała się od jeszcze większych problemów.”
W historii nowożytnego ŁKS-u jeszcze nigdy nie było tak słabo. W dzień meczu z Górnikiem Polkowice, który odbędzie się ósmego maja, minie miesiąc od ostatniego gola strzelonego przez ełkaesiaków. W kwietniu prowadzeni przez Pogorzałę piłkarze wygrali tylko raz. Pokonali Sandecję Nowy Sącz po golu Mateusza Kowalczyka w doliczonym czasie gry.
Odkąd nowy trener objął łódzką drużynę średnia punktowa nie robi wrażenia. Pod wodzą Pogorzały, ełkaesiacy w dziesięciu meczach zdobyli 11 punktów. Tylko dwie drużyny w lidze radziły sobie gorzej wiosną. Bilans młodego szkoleniowca to trzy zwycięstwa, dwa remisy i pięć porażek. Pod wodzą Pogorzały, piłkarze ŁKS-u strzelili osiem bramek w dziesięciu meczach.
Średnia 1.1 punktu na mecz to najgorszy wynik w historii nowożytnego ŁKS-u. Dla porównania, Wojciech Stawowy, który w ekstraklasie przegrał prawie wszystko, a w pierwszej lidze miał serię sześciu meczów bez zwycięstwa wykręcił średnią 1.39.
Wbrew słowom Krzysztofa Przytuły, dyrektora sportowego ŁKS-u, który mówi, że Pogorzała już jest kompletnym trenerem i poprowadzi łódzki klub do awansu, należy wierzyć, że młody szkoleniowiec nabierze doświadczenia i w przyszłości będzie szkolił łodzian. Najpierw musi ukończyć kurs UEFA Pro i nabrać więcej doświadczenia. Dopóki tego nie zrobi, niech uczy się od trenerów z osiągnięciami. Wzorem dla niego może być Kazimierz Moskal, który prawdopodobnie obejmie stery w klubie z al. Unii w nadchodzącym sezonie.
1 Comment
Obciążanie M. Pogorzały winą za całość niepowodzeń i klęsk, które spadły na ŁKS od chwili powierzenia mu funkcji 1 trenera zespołu, jest klasyczną mieszaniną chamstwa, oszustwa i szubrawstwa. Przy ich pomocy próbuje się osłonić przeprowadzenie koniecznej operacji wyeliminowania z klubu faktycznego sprawcy niepowodzeń. Ów sprawca, tworzył je pracowicie co najmniej od 5 lat, a jego doskonałą robotę tolerowali ludzie klubu. Ci z nich, dostrzegając niebezpieczeństwo, lub wiedząc “czym to się skończy”, byli albo tolerowani, albo (głównie trenerzy), rezygnowali z udziału w tak wspaniale rozwijającym się dziwowisku. A Pogorzała – będąc człowiekiem ŁKS, trafił w ten bałagan nie z chęci, tylko z konieczności. Robił co mógł – już nie pamięta się doskonale prowadzonych i rozgrywanych ubiegłorocznych baraży – ich finał to klasyczny przykład “wsadzania nosa klubowych wielkości w nieswoje sprawy”. Zupełnie tak samo jak w niedawnych derbach. Pogorzałę można nazwać niedoświadczonym trenerem, ale na pewno nie był i nie jest idiotą. Toteż kiedy na derbowej murawie, pojawił się paralityk Corral – było jasne, że nie była to decyzja Pogorzały, tylko wykonanie przez niego polecenia z wyższych sfer. Niczego więcej nie warto pisać prócz najdelikatniej sformułowanej prośby – odwalcie się od Pogorzały.