Spotkanie Wilki – Orzeł fenomenalnie rozpoczęli zawodnicy z Łodzi. Duet Nowak – Iversen wygrał podwójnie pierwszy bieg i wyprowadził Orła na prowadzenie 5:1. I to by było na tyle, jeśli chodzi o dobre wieści dotyczące postawy zawodników Michała Widery i Piotra Świderskiego, bo na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Żużlowcy z Krosna wygrali podwójnie cztery kolejne biegi i po piątym prowadzili 21:9.
Reklama
Rozpędzeni gospodarze z stopniowo powiększali przewagę, odbierając gościom jakiekolwiek nadzieje na pozytywny wynik w niedzielnym meczu. Doskonale spisywali się Andrzej Lebiediew, Vaclav Milik, Mateusz Szczepaniak i Tobiasz Musielak.
Jeden Nowak to za mało
Na torze w Krośnie żużlowcy Orła byli bezradni. Jedynym zawodnikiem z Łodzi, który może niedzielne zawody zaliczyć do udanych, jest Marcin Nowak, zdobywca ośmiu punktów. Pozostali powinni jak najszybciej wyciągnąć wnioski i zapomnieć o tym, co się wydarzyło w Krośnie. Łodzianie jechali na ten mecz z zamiarem sprawienia niespodzianki, ale nie sprostali zadaniu, pojechali koszmarnie i nie byli w stanie zdobyć nawet 30 punktów. To niestety była deklasacja.
Po świetnym początku sezonu i zwycięstwach ze Startem Gniezno i ROW-em Rybnik żużlowcy Orła zanotowali nagły zjazd formy i porażki z Polonią Bydgoszcz oraz Wilkami Krosno. W najbliższej kolejne łodzianie podejmą na własnym torze Falubaz Zielona Góra. Po niedzielnym „popisie” na pewno nie będą faworytem.