– Każdemu z Serbią jest trudno wygrać, ale akurat dziś stać nas było na punkt. Z USA będziemy walczyć jeszcze mocniej. Nie ma co się załamywać. To turniej, w którym wszytko może się zdarzyć. Te lepsze zespoły też przegrywają z tymi teoretycznie gorszymi – mówiła przed spotkaniem Klaudia Algierska, przyjmująca reprezentacji Polski.
Dla naszej drużyny narodowej mecz z USA był kluczowy. Tylko zwycięstwo mogło sprawić, że reprezentacja pozostanie w walce o fazę pucharową. Polki nie mogły zacząć gorzej niż w pierwszym secie. Po błędzie Kamili Witkowskiej w zagrywce i trzech koszmarnych pomyłkach w przyjęciu przegrywały 0:4. Stefano Lavarini, trener reprezentacji Polski od razu zareagował i poprosił o czas. Pierwszy punkt Polki zdobyły po tym jak Alexandra Fratti zaserwowała w siatkę.
Chociaż siatkarki ze Stanów grały dużo lepiej, to Polskę w grze, po raz kolejny utrzymywała Magdalena Stysiak, atakująca. Malała przewaga Amerykanek, a w miarę jak trwała pierwsza partia rozkręcał się polski blok i środkowe. Po świetnym ataku Agnieszki Korneluk ze środka przegrywaliśmy tylko dwoma punktami.
Chociaż Zuzanna Górecka, miała więcej zadań w defensywie, dzięki jednej z jej dosyć szczęśliwych kiwek, Polki zbliżyły się do Amerykanek na punkt. Ełkaesianka po nieudanym meczu z Serbią, znowu była w dobrej formie ze wcześniejszych spotkań.
Po raz pierwszy Polki objęły prowadzenie po ataku ze skrzydła Oliwii Różański. Następnie, po tym jak grająca coraz lepiej Witkowska obiła amerykański blok, nasza drużyna narodowa jako pierwsza zdobyła 20. punkt.
W końcówce seta Amerykanki się myliły, a Polki bezlitośnie to wykorzystywały. Po tym jak Stysiak obiła blok, nasza reprezentacja miała piłkę setową. Pierwszą z nich, Amerykanki obroniły. Na zagrywkę weszła Robinson Kesley i trafiła w siatkę. Polki, chociaż przegrywały 0:5, wygrały pierwszą partię 25:23.
W drugim secie z naszą drużyną nadal była energia z końcówki pierwszej partii. Dzięki doskonałej grze środkowych Polki prowadziły 8:3. Niesamowite na jak wysokie obroty w porównaniu do początku spotkania weszła Kamila Witkowska. Środkowa ŁKS-u Commercecon była wręcz nie do przejścia. Jej as serwisowy dał Polkom prowadzenie 13:6. Niestety, przez błędy przyjmujących szybko roztrwoniliśmy tak wysokie prowadzenie. Z sił opadła Różański, a do bloku spóźniła się Korneluk. Amerykanki przegrywały tylko dwoma punktami. Na szczęście pod koniec partii, Polki zagrały koncertowo. Znowu w amerykańskim zespole zabrakło koncentracji, a ataki Stysiak były nie do zatrzymania. Była atakująca Budowlanych zakończyła seta 25:20, mocnym uderzeniem ze skrzydła.
W trzeciej partii Polki dominowały. Na tych mistrzostwach świata nie było jeszcze tak dobrego meczu drużyny Lavariniego jeżeli chodzi o ofensywę. Niestety, dużo słabiej Polki spisywały się w przyjęciu. Znowu dobrze działał polski blok. Jak już wspominaliśmy na największe pochwały zasługiwała Stysiak, ale nie tylko, bo cała drużyna narodowa zagrała na naprawdę wysokim poziomie, a co jeszcze ważniejsze reprezentantki stanowiły na boisku kolektyw. Co ciekawe Lavarini, przez całe spotkanie nie zdecydował się dokonać ani jednej zamiany. To nic, bo Polki miały meczbola przy stanie 24:18. Chociaż przy pierwszym potrzebna była weryfikacja i punkt nie został przyznany drużynie z USA, to za drugim razem po bloku piłka spadła na połowę rywalek i Polska wygrała. Nasza reprezentacja nadal jest w grze o medal mistrzostw świata
Polska – USA 3:0 (25:23, 25:20, 25:18)
Polska: Wołosz, Różański, Witkowska, Stysiak, Korneluk, Górecka, Stenzel (libero)
Grot Budowlani ŁódźŁKS Commercecon Łódźreprezentacja Polski kobietreprezentacja Polski siatkarek