Są piłkarze i są piłkarscy artyści. Ci drudzy przytrafiają się futbolowi rzadko, ale gdy już się pojawią, potrafią skraść serce każdemu. Pięć lat temu odszedł od nas właśnie jeden z nich. Niepokorny typ, piłkarski wirtuoz i ełkaesiak. Stanisław Terlecki.
Po pierwsze – wcale nie musiał zostać piłkarzem. Inteligentny, dowcipny, oczytany, połykał książki (na czele ze swoją ulubioną „Ziemią obiecaną” Władysława Reymonta), tak jak połykał na boisku[…]